21.08.2015

Franciszek i Falklandy



Jeszcze przed trzema laty, za czasów pontyfikatu papieża Benedykta XVI, nie przypuszczałbym, że zatęsknię za papieżem Janem Pawłem II. Jednak, za sprawą Ojca Świętego Franciszka – zatęskniłem. Zatęskniłem za papieżem-Polakiem, który podczas argentyńskiej agresji na Falklandy potrafił nie tylko zachować wszelkie pozory bezstronności, ale nawet złożyć wizyty w Zjednoczonym Królestwie i Republice Argentyńskiej i nie dać powodów do oskarżeń, że choćby w cichości serca wspiera któreś z walczących państw, a już zupełnie o prowokowanie jakichś dyplomatycznych skandali. 

Z papieżem Franciszkiem jest zupełnie inaczej. Do tego, by wzbudzić nieżyczliwe zainteresowanie dyplomatów reprezentujących ważnych międzynarodowych graczy niepotrzebne są mu ani wojny, ani podróże apostolskie. Wystarczy, że na audiencji generalnej pojawi się jakiś człowiek z transparentem o treści budzącej kontrowersje, żeby papież niezawodnie i z sympatią się nim zainteresował – jest dobrze, gdy jest miło.

I tak było i tym razem. W Auli Pawła VI pojawił się człowiek trzymający w ręku planszę z napisem „nadszedł już czas na argentyńsko-brytyjskie rozmowy w sprawie Malwinów” (jak Argentyńczycy nazywają Falklandy). Papież uprzejmie wysłuchał, co ów człowiek ma do powiedzenia i z uśmiechem przyjął tę planszę w prezencie. Niebawem stosowna fotografia znalazła się na Twitterze Christiny de Kirchner, operetkowej „prezydentki” Argentyny, która od lat próbuje zmusić Brytyjczyków do rozmów w sprawie, którą oni uważają za in saecula saeculorum zakończoną. To z kolei zmusiło rzecznika Watykanu do oświadczenia, że „podczas audiencji generalnych wielu ludzi podaje papieżowi do rąk różne rzeczy”, a skoro tak, to „papież nie popiera tego, co zostało tam napisane”. 

Szkoda, że Ojciec Święty zdaje się nie przejmować (bo zakładam, że to rozumie), że podobne gesty dostarczają tylko propagandowej amunicji wrogom Kościoła Rzymskiego na Wyspach ułatwiając odgrzewanie zadawnionych resentymentów i przypinanie brytyjskim katolikom łatki ludzi nielojalnych wobec Korony (wśród komentarzy angielskich internautów można było znaleźć i takie, głoszące że „papiści są groźniejsi niż muzułmanie, bo ci drudzy nie próbowali dotąd wysadzić w powietrze parlamentu, a katolicy owszem”).

Jakub Pytel


Czytaj również: