Wierszyk o tzw. spisku prochowym jest znany chyba każdemu brytyjskiemu dziecku i tak samo popularny jak nasza wyliczanka „entliczek-pentliczek”:
Remember remember the fifth of November/ Gunpowder, treason and plot/ I see no reason why gunpowder, treason/ Should ever be forgot...
Co dosłownie oznacza:
Pamiętaj, pamiętaj piątego listopada/ Proch, zdradę i spisek/ Nie ma powodu, dla którego o prochu i zdradzie/ Miano by kiedykolwiek zapomnieć…
Co przełożyłem następująco:
Pamiętaj, pamiętaj listopad, piątego/ Proch czarny i spisek, i zdradę dnia tego/ Bo nie masz człowiecze przyczyny takowej/ By puścić w niepamięć haniebną tę zmowę.
Remember remember the fifth of November/ Gunpowder, treason and plot/ I see no reason why gunpowder, treason/ Should ever be forgot...
Co dosłownie oznacza:
Pamiętaj, pamiętaj piątego listopada/ Proch, zdradę i spisek/ Nie ma powodu, dla którego o prochu i zdradzie/ Miano by kiedykolwiek zapomnieć…
Co przełożyłem następująco:
Pamiętaj, pamiętaj listopad, piątego/ Proch czarny i spisek, i zdradę dnia tego/ Bo nie masz człowiecze przyczyny takowej/ By puścić w niepamięć haniebną tę zmowę.
O spisku prochowym nie będę się rozwodzić, bo na jego temat napisano wystarczająco. Nie można jednak nie zauważyć, że 5 listopada 1605 r. (16 listopada zgodnie z kalendarzem gregoriańskim – o angielskich komplikacjach kalendarzowych pisałem tutaj), choć tak radośnie na Wyspach wspominany, jest datą bardzo smutną. O tym, jak wielkie nadzieje musiały towarzyszyć katolikom prześladowanym przez Elżbietę I, gdy na tronie zasiadł Jakub Stuart, świadczy olbrzymie rozczarowanie rządami nowego monarchy i niedostrzeganie przez nich innego sposobu na zmianę swego położenia niż królobójstwo. Tak czy inaczej nieudany spisek radykalnie pogorszył położenie katolików w obu królestwach stając się pretekstem do kolejnych represji – „papizm” i jego wyznawcy na ponad 200 lat zostali faktycznie wyjęci
spod prawa.
Atmosfera panująca na ulicach Lincoln przypomina tę sylwestrową. Wieczorny mrok rozświetlają wybuchy fajerwerków oraz, gdzieniegdzie, światła palonych ognisk. Zwie się to wszystko Bonfire Night. U początków tego zwyczaju leży feta zorganizowana pod parlamentem w 1605 r., gdy strzelano na wiwat używając prochu, za pomocą którego Guy Fawkes chciał wcześniej w efektowny sposób odesłać na sąd szczegółowy króla i członków parlamentu. W tych ogniskach dzieci palą dziś szmaciane kukły biednego Guya (protestancka marzanna?) recytując wierszyk, który przytoczyłem na początku. Jest to jeden z nielicznych dni w roku, kiedy rygorystyczne przepisy przeciwpożarowe ulegają zawieszeniu. Sprawia to, że nawet katolicy palą ogniska, jednak nie gwoli przyłączenia się do zabawy – po prostu mogą spalić śmieci pozostałe po jesiennych porządkach w ogrodzie i zaoszczędzić na ich wywozie.
Jakub Pytel