Niekiedy,
parafrazując znane powiedzenie Stefana Kisielewskiego chciałoby się rzec, że współczesny
katolicyzm jest jak socjalizm, w którym bohatersko
pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju. Jednak ów katolicki
„socjalizm” generuje coraz więcej takich trudności, których już nie sposób „bohatersko
pokonywać”. Jedną z nich jest kwestia wypełniania obowiązku uczestnictwa we
Mszy św. w sobotę lub dzień poprzedzający święto [1], a co za tym idzie również
wypełnienia dwóch obowiązków mszalnych podczas jednej celebracji. Bo w obecnych
realiach prawnych zdaje się to możliwe (nawet, jeśli większości kapłanów i
wiernych – także tym „postępowym” – rzecz nie bardzo mieści się w głowie).
Problem jest niezwykle aktualny, bo tegoroczna uroczystość Wniebowzięcia NMP
przypada w sobotę i wielu wiernych, szczególnie tych, którzy z jakichś względów
stale uczestniczą w celebracjach w sobotę popołudniu prosi swoich duszpasterzy o rozsądzenie tej
kwestii. Ci, nie chcąc przyznać się do niewiedzy, przedstawiają swoje spekulacje
i przekonania (najczęściej błędne), jako obowiązującą normę [2]. A wielu, jeśli
nie większość proboszczów skłania się ku poglądowi, że Msza św. odprawiana w
dzisiejszą sobotę wieczorem, a więc w uroczystość Wniebowzięcia, jest już Mszą
niedzielną i dlatego wierni w niej uczestniczący nie mogą wypełnić obowiązku
świątecznego z dzisiejszego dnia (sic!)
[3].
W ubiegłym roku, gdy
wspomniana uroczystość przypadała w poniedziałek (a zatem, jak się zdaje, dwa
obowiązki można było wypełnić podczas wieczornej niedzielnej Mszy św.), problemem
tym zajął się ks. prof. Piotr Kroczek w artykule pt. „Czy można wypełnić dwa obowiązki podczas jednej mszy świętej?” zamieszczonym na łamach „Ruchu
Biblijnego i Liturgicznego” [67 (2014) nr 1, s. 33–48] (link jest aktywny,
zachęcam do lektury). Ks. Kroczek, uznany kanonista, profesor Uniwersytetu Jana
Pawła II w Krakowie, analizując zagadnienie doszedł do wniosku, że w tej
sprawie zapisy prawa kanonicznego i liturgicznego można interpretować i
aplikować dwojako, przy czym ich wykładnia językowa polegająca na wydobyciu
normy poprzez badanie etymologii użytych słów, posługując się zasadami
semantyki, syntaktyki i gramatki, każe jednoznacznie stwierdzić, że podczas
pojedynczej celebracji można wypełnić dwa obowiązki mszalne. Dopiero badanie ratio legis, czyli próba interpretacji
intencji prawodawcy (tego, „co autor miał na myśli”) daje możliwość
sformułowania wniosku odmiennego – wierny nie może wypełnić naraz dwóch
obowiązków podczas jednej Mszy, choć może wypełnić dwa obowiązki tego samego
dnia (czyli w tej konkretnej, dzisiejszej sytuacji, np. wysłuchać jednej Mszy
przed godz. 16.oo i jednej po godz. 16.oo [4]). Ks. prof. Kroczek w związku z
powyższym zauważa, że „słuszne jest twierdzenie, iż oba rozwiązania są
dopuszczalne (…) w zależności od preferencji osoby dokonującej interpretacji”.
Skoro dotąd nie dokonała jej żadna władza kościelna, to pozostaje to w gestii
samych wiernych, ich rozumu i sumienia.
Dlatego właśnie uczony
postuluje, aby takich interpretacji dokonywali biskupi ordynariusze, bo „sytuacja, w której część duszpasterzy opowiada się za rozwiązaniem
pierwszym, a część za drugim, nie jest dobra z punktu widzenia promowania jedności praktyk religijnych w Kościele (…) Bez zachowania tej
jedności w liturgii podważany jest autorytet biskupa diecezjalnego, który przecież zgodnie z prawem jest
odpowiedzialny za kierowanie świętą
liturgią (kan. 838 § 1) i w ramach przysługującej mu kompetencji może on
wydawać ustawy w sprawach liturgicznych, które obowiązują
wszystkich będących pod jego zwierzchnictwem (kan. 838 § 4). Biskup diecezjalny
powinien więc zawczasu takie sytuacje przewidzieć i dać jasną wykładnię
wiernym, czego się od nich oczekuje. Jest to jego obowiązkiem, bowiem wierny, który jest związany normami prawa kanonicznego,
ma prawo wiedzieć, jak ma się zachować”.
W tej sprawie trudno nie przyznać racji ks. prof. Kroczkowi,
choć pewnie instytucją, która skuteczniej od poszczególnych biskupów mogłaby
zaprowadzić „jedność praktyk religijnych w Kościele” jest Stolica Apostolska.
Skoro jednak nie udawało się to za pontyfikatu papieża Benedykta XVI, któremu
na tym zależało, to tym bardziej nie uda się za Ojca Świętego Franciszka,
którego to zagadnienie zdaje się raczej mało interesować. Oczywiście nikomu nie
przyjdzie do głowy rozwiązanie najprostsze i najpewniejsze, czyli powrót do
dawnej dyscypliny, której zasady pomimo pozornego skomplikowania były prostsze,
logiczniejsze i dawały o wiele większe poczucie pewności – zarówno wiernym, jak
kapłanom[5].
Jakub Pytel
[1] Kan. 1248 § 1: „Nakazowi uczestniczenia we mszy świętej czyni
zadość ten, kto bierze w niej udział, gdziekolwiek jest odprawiana w obrządku
katolickim, bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia
poprzedzającego.”
[2] Wystarczy w tym
miejscu przywołać rozpowszechniany przez wielu duchownych pogląd, że
wypełnienie obowiązku niedzielnego w sobotę zależy od formularza Mszy św. – czy
jest on z niedzieli, a nawet od powodu, dla którego wierny uczestniczy we Mszy
w sobotę – konieczność pracy czy pilny wyjazd mają wiernego „usprawiedliwiać”,
a chęć leżenia całą niedzielę na plaży czy przed telewizorem już nie.
Tymczasem, jak stwierdza ks. dr A. Sobczak z WT UAM, „kanon nie wprowadza
żadnych zastrzeżeń, że musi to być Msza św. sprawowana według formularza
niedzielnego, że muszą być ku temu jakieś racje, np. niemożność uczestniczenia
we Mszy św. w samą niedzielę (…) Tak więc wierny jest tutaj zupełnie wolny w
wyborze Mszy św., w której chce uczestniczyć. Każda Msza św. w sobotę po
południu spełnia wymagania postawione przez Kodeks Prawa Kanonicznego (…)
Również powody są tutaj nieistotne. Wierny może wybrać tę Mszę św. z czystego
«lenistwa»”.
[3] Na dziesięciu zapytanych przeze mnie proboszczów sześciu
odpowiedziało właśnie w ten sposób.
[4] Godzina 16.oo, jako
rozpoczynająca wieczór została przyjęta w Konstytucji Apostolskiej Christus Dominus, w której papież Pius
XII zezwolił na powszechne sprawowanie wieczornych Mszy św. nieantycypujących
dnia następnego (wcześniej było to możliwe tylko lokalnie na podstawie
stosownych pozwoleń Stolicy Apostolskiej).
[5] Na co dowodem jest
inna z prac wspomnianego ks. prof. Kroczka zatytułowana Niedookreśloność i nieostrość zwrotów
w prawie kanonicznym na przykładzie KPK z 1983 r., „Annales Canonici” 1 (2005), s. 175–185.