15.08.2015

Jedna Msza, dwa obowiązki


Niekiedy, parafrazując znane powiedzenie Stefana Kisielewskiego chciałoby się rzec, że współczesny katolicyzm jest jak socjalizm, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju. Jednak ów katolicki „socjalizm” generuje coraz więcej takich trudności, których już nie sposób „bohatersko pokonywać”. Jedną z nich jest kwestia wypełniania obowiązku uczestnictwa we Mszy św. w sobotę lub dzień poprzedzający święto [1], a co za tym idzie również wypełnienia dwóch obowiązków mszalnych podczas jednej celebracji. Bo w obecnych realiach prawnych zdaje się to możliwe (nawet, jeśli większości kapłanów i wiernych – także tym „postępowym” – rzecz nie bardzo mieści się w głowie). Problem jest niezwykle aktualny, bo tegoroczna uroczystość Wniebowzięcia NMP przypada w sobotę i wielu wiernych, szczególnie tych, którzy z jakichś względów stale uczestniczą w celebracjach w sobotę popołudniu  prosi swoich duszpasterzy o rozsądzenie tej kwestii. Ci, nie chcąc przyznać się do niewiedzy, przedstawiają swoje spekulacje i przekonania (najczęściej błędne), jako obowiązującą normę [2]. A wielu, jeśli nie większość proboszczów skłania się ku poglądowi, że Msza św. odprawiana w dzisiejszą sobotę wieczorem, a więc w uroczystość Wniebowzięcia, jest już Mszą niedzielną i dlatego wierni w niej uczestniczący nie mogą wypełnić obowiązku świątecznego z dzisiejszego dnia (sic!) [3].

W ubiegłym roku, gdy wspomniana uroczystość przypadała w poniedziałek (a zatem, jak się zdaje, dwa obowiązki można było wypełnić podczas wieczornej niedzielnej Mszy św.), problemem tym zajął się ks. prof. Piotr Kroczek w artykule pt. „Czy można wypełnić dwa obowiązki podczas jednej mszy świętej?” zamieszczonym na łamach „Ruchu Biblijnego i Liturgicznego” [67 (2014) nr 1, s. 33–48] (link jest aktywny, zachęcam do lektury). Ks. Kroczek, uznany kanonista, profesor Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie, analizując zagadnienie doszedł do wniosku, że w tej sprawie zapisy prawa kanonicznego i liturgicznego można interpretować i aplikować dwojako, przy czym ich wykładnia językowa polegająca na wydobyciu normy poprzez badanie etymologii użytych słów, posługując się zasadami semantyki, syntaktyki i gramatki, każe jednoznacznie stwierdzić, że podczas pojedynczej celebracji można wypełnić dwa obowiązki mszalne. Dopiero badanie ratio legis, czyli próba interpretacji intencji prawodawcy (tego, „co autor miał na myśli”) daje możliwość sformułowania wniosku odmiennego – wierny nie może wypełnić naraz dwóch obowiązków podczas jednej Mszy, choć może wypełnić dwa obowiązki tego samego dnia (czyli w tej konkretnej, dzisiejszej sytuacji, np. wysłuchać jednej Mszy przed godz. 16.oo i jednej po godz. 16.oo [4]). Ks. prof. Kroczek w związku z powyższym zauważa, że „słuszne jest twierdzenie, iż oba rozwiązania są dopuszczalne (…) w zależności od preferencji osoby dokonującej interpretacji”. Skoro dotąd nie dokonała jej żadna władza kościelna, to pozostaje to w gestii samych wiernych, ich rozumu i sumienia.

Dlatego właśnie uczony postuluje, aby takich interpretacji dokonywali biskupi ordynariusze, bo „sytuacja, w której część duszpasterzy opowiada się za rozwiązaniem pierwszym, a część za drugim, nie  jest dobra z punktu widzenia promowania jedności praktyk religijnych w Kościele (…) Bez zachowania tej jedności w liturgii podważany jest autorytet biskupa diecezjalnego, który przecież zgodnie z prawem jest odpowiedzialny za kierowanie świętą liturgią (kan. 838 § 1) i w ramach przysługującej mu kompetencji może on wydawać ustawy w sprawach liturgicznych, które obowiązują wszystkich będących pod jego zwierzchnictwem (kan. 838 § 4). Biskup diecezjalny powinien więc zawczasu takie sytuacje przewidzieć i dać jasną wykładnię wiernym, czego się od nich oczekuje. Jest to jego obowiązkiem, bowiem wierny, który jest związany normami prawa kanonicznego, ma prawo wiedzieć, jak ma się zachować”.

W tej sprawie trudno nie przyznać racji ks. prof. Kroczkowi, choć pewnie instytucją, która skuteczniej od poszczególnych biskupów mogłaby zaprowadzić „jedność praktyk religijnych w Kościele” jest Stolica Apostolska. Skoro jednak nie udawało się to za pontyfikatu papieża Benedykta XVI, któremu na tym zależało, to tym bardziej nie uda się za Ojca Świętego Franciszka, którego to zagadnienie zdaje się raczej mało interesować. Oczywiście nikomu nie przyjdzie do głowy rozwiązanie najprostsze i najpewniejsze, czyli powrót do dawnej dyscypliny, której zasady pomimo pozornego skomplikowania były prostsze, logiczniejsze i dawały o wiele większe poczucie pewności – zarówno wiernym, jak kapłanom[5].

Jakub Pytel



[1] Kan. 1248 § 1: „Nakazowi uczestniczenia we mszy świętej czyni zadość ten, kto bierze w niej udział, gdziekolwiek jest odprawiana w obrządku katolickim, bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia poprzedzającego.”

[2] Wystarczy w tym miejscu przywołać rozpowszechniany przez wielu duchownych pogląd, że wypełnienie obowiązku niedzielnego w sobotę zależy od formularza Mszy św. – czy jest on z niedzieli, a nawet od powodu, dla którego wierny uczestniczy we Mszy w sobotę – konieczność pracy czy pilny wyjazd mają wiernego „usprawiedliwiać”, a chęć leżenia całą niedzielę na plaży czy przed telewizorem już nie. Tymczasem, jak stwierdza ks. dr A. Sobczak z WT UAM, „kanon nie wprowadza żadnych zastrzeżeń, że musi to być Msza św. sprawowana według formularza niedzielnego, że muszą być ku temu jakieś racje, np. niemożność uczestniczenia we Mszy św. w samą niedzielę (…) Tak więc wierny jest tutaj zupełnie wolny w wyborze Mszy św., w której chce uczestniczyć. Każda Msza św. w sobotę po południu spełnia wymagania postawione przez Kodeks Prawa Kanonicznego (…) Również powody są tutaj nieistotne. Wierny może wybrać tę Mszę św. z czystego «lenistwa»”. 

[3] Na dziesięciu zapytanych przeze mnie proboszczów sześciu odpowiedziało właśnie w ten sposób.

[4] Godzina 16.oo, jako rozpoczynająca wieczór została przyjęta w Konstytucji Apostolskiej Christus Dominus, w której papież Pius XII zezwolił na powszechne sprawowanie wieczornych Mszy św. nieantycypujących dnia następnego (wcześniej było to możliwe tylko lokalnie na podstawie stosownych pozwoleń Stolicy Apostolskiej).

[5] Na co dowodem jest inna z prac wspomnianego ks. prof. Kroczka zatytułowana Niedookreśloność i  nieostrość  zwrotów  w prawie kanonicznym na przykładzie KPK z 1983 r., „Annales Canonici” 1 (2005), s. 175–185.