14.06.2013

Papież Franciszek pozostaje konsekwentny w obu anglikańskich kwestiach



Rzecz pierwsza. 

Papież Franciszek, jeszcze jako kardynał, gdy piastował urząd metropolity Buenos Aires, miał powiedzieć Gregory’emu Venablesowi, miejscowemu anglikańskiemu biskupowi, że ordynariaty dla byłych anglikanów uważa za zupełnie niepotrzebne. Venables tak zrelacjonował sprawę mediom: „[Kardynał Bergoglio] zaprosił mnie na śniadanie i bardzo wyraźnie oświadczył, że ordynariat jest zupełnie niepotrzebny i że Kościół potrzebuje nas jako anglikanów”. 

Dziś papież Franciszek przyjął w Watykanie abp. Justina Welbiego, zwierzchnika Wspólnoty Anglikańskiej. Jest to pierwsze spotkanie nowo wybranego (przez kardynałów z asystencją Ducha Świętego) papieża z nowo ustanowionym (przez królową Elżbietę II za radą premiera Camerona) arcybiskupem Canterbury. W swoim przemówieniu Ojciec Święty powiedział m. in: 

Jestem wdzięczny za szczere wysiłki Kościoła Anglii dla zrozumienia przyczyn, które sprawiły, że mój poprzednik, papież Benedykt XVI, ustanowił kanoniczną strukturę mogącą zadośćuczynić życzeniom tych grup anglikanów, którzy prosili o umożliwienie im zbiorowego przyjęcia do Kościoła katolickiego. Jestem pewien, że to sprawi, iż tradycje duchowe, liturgiczne i duszpasterskie składające się na anglikańskie dziedzictwo, zostaną lepiej poznane i bardziej docenione w katolickim świecie”. 

W prostych słowach wiejskiego proboszcza brzmiałoby to mniej więcej tak: „Cieszę się, że ze spokojem zareagowaliście na ten dziwny pomysł Benedykta XVI, ale skoro mleko się rozlało, to może i coś dobrego z tego wyniknie”. 

Zatem w tej sprawie nic się nie zmieniło, co martwi. 

Rzecz druga

We wpisie pt. „Dyskretny urok dyplomacji” pisałem o tym, że papież Franciszek konsekwentnie unika nazywania anglikańskich hierarchów biskupami, nawet grzecznościowo (zgodnie z orzeczeniem papieża Leona XIII święcenia anglikańskie są nieważne). Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, bo czasami wymaga tego kurtuazja, ale papież wyraźnie się stara i jest w tym konsekwentny. Kiedy dzisiaj zwracał się do Justina Welbiego, ani razu nie nazwał go arcybiskupem, ale Jego Łaskawością, co było tym bardziej widoczne, że miejsce obok niego zajął abp Nichols, katolicki ordynariusz Westminsteru, o którym w swym przemówieniu papież wspominał i oczywiście zawsze tytułował arcybiskupem. W przemówieniu skierowanym do Welbiego padły między innymi takie zdania: „Wiem, że podczas instalacji w katedrze w Canterbury, Wasza Łaskawość pamiętał w modlitwie o nowym Biskupie Rzymu”, „Jest mi bardzo miło powitać siedzącego obok Waszej Łaskawości arcybiskupa Vincenta Nicholsa z Westminsteru”, „Z tego powodu, wspólnie z arcybiskupem Nicholsem,  Wasza Łaskawość…” itp. 

Konsekwencja w tej sprawie cieszy. 

Jacques Blutoir