10.02.2013

Księga, która uczyniła Anglię



Dziś 9 lutego. Tego dnia w roku 1555 Maria I, katolicka córka i następczyni Henryka VIII, dokonując pewnych kontrowersyjnych aktów sprawiedliwości, chcąc nie chcąc przysporzyła anglikanom pierwszego biskupa-męczennika. Był nim John Hooper. Ale nie ma się co dziwić, że ów człowiek źle skończył – jak na Anglię był zbyt protestancki. Z tego właśnie powodu za Henryk VIII, w trosce o zdrowie musiał opuścić Wyspę. Udał się Strasburga i Zurychu, gdzie już do szpiku kości przesiąkł kalwinizmem. Wrócił, kiedy wydawało się, że wiara w Anglii rządzonej przez młodocianego Edwarda VI (a właściwie jego opiekunów) ma szansę zostać do szczętu zreformowana. Nie przeliczył się, bo jako zdolny kaznodzieja rychło zyskał nominację na urząd biskupa Gloucester. Problem w tym, że nie tylko odmówił złożenia przewidzianej prawem przysięgi zawierającej prośbę o wstawiennictwo świętych, ale też za nic w świecie nie chciał ubrać komży i kapy – dla niego były to odrażające pozostałości judaizmu i papizmu. Sprowokował tym ciągnące się miesiącami debaty, których jedyną konkluzją było stwierdzenie, że rzecz jest „obojętna” (nawet Bullinger, następca Zwingliego, przekonywał go, że gra nie warta jest świeczki). Hoopera konsekrowano przykazując mu, by nie zabraniał swemu duchowieństwu używania dopuszczonych w anglikanizmie szat liturgicznych. Jednak zapamiętano mu te awantury i niedługo zredukowano jego diecezję do archidiakonii i włączono do diecezji Worcester. Ale prawdziwe zmartwienia spadły na jego głowę, gdy tron objęła Maria I, której przyświecał zamiar rekatolicyzacji Anglii. Hoopera najpierw pozbawiono godności biskupiej (nie był celibatariuszem), a następnie, po przywróceniu praw przeciw heretykom, gdy odmówił wyrzeczenia się błędów, skazano na śmierć. Spłonął na stosie jako pierwszy angielski biskup protestancki i znalazł się w gronie „300 męczenników mariańskich”, czyli tych, którzy znaleźli śmierć za panowania królowej Marii Tudor (warto pamiętać, że tych 300 skazanych wcale nie stanowi wystarczającego usprawiedliwia dla nazywania królowej „krwawą” – pisałem o tym tutaj). 

Moją intencją nie jest jednak wspominanie Hoopera ani zastanawianie się czy jemu podobni, jak Cranmer czy Latimer, zasłużyli na stos. Chodzi mi o coś innego – często słyszy się, że księgą, która „uczyniła Anglię” taką, jaką jest ona dziś (czy może raczej „jaką była do wczoraj”) jest Biblia Króla Jakuba – przekład Pisma Świętego, który wywarł wpływ na całą późniejszą literaturę angielską. Jednak nie Biblia „uczyniła Anglię”, ale Book of Martyrs, jawnie propagandowe dzieło Johna Foxa opisujące kaźń mężnych i niewzruszonych w ich wierze angielskich protestantów (nie neguję, że wielu takimi właśnie było) torturowanych i zabijanych przez katolików pragnących na powrót podporządkować Wyspy władzy obcych potęg – Rzymu i Hiszpanii (mężem Marii był Filip II Habsburg). Książka ukazała się w roku 1563 i w ciągu siedmiu lat, gdy św. Pius V ekskomunikował Elżbietę I, zawierała już 2300 stron krwawych opisów. Władze poleciły wyłożyć ją do czytania w każdej parafii w kraju, zachęcać do lektury i czytać tym, którzy sami tego nie potrafią. W wielu kościołach leżała przez stulecia będąc popularnym źródłem wiedzy o katolicyzmie i jako świadectwo, że to anglikanizm jest „odnowionym starożytnym Kościołem Chrystusa” – nie obyło się oczywiście bez powtórzenia legend, że wiara chrześcijańska przybyła na Wyspy bezpośrednio z Ziemi Świętej za sprawą Józefa z Arymatei, a nie za pośrednictwem Rzymu.

Tak właśnie Maria I dostarczyła Foxowi materiału do jego dzieła. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że gdyby królowa była jeszcze bardziej pobłażliwa, to ten zręczny bajkopisarz i tak niemiałby problemu z jej napisaniem. Tak czy inaczej jest prawdą to, co napisał Owen Chadwick w swojej książce The Reformation: „Niewzruszona wiara ofiar, od Ridleya i Latimera począwszy, ochrzciła angielską reformację krwią i utrwaliła w umysłach Anglików zgubne skojarzenie kościelnej tyranii z władzą Rzymu (…) Pięć lat wcześniej wiarę protestancką kojarzono z grabieniem kościołów, zniszczeniem, brakiem poszanowania dla władzy i religijną anarchią. Teraz zaczęto ją kojarzyć z cnotą, uczciwością i oporem lojalnych Anglików wobec na poły obcego rządu”.

Jakub Pytel