
Owszem, zarówno Maria, jak i kardynał Pole mieli osobiste powody do tego, by nienawidzić zwolenników schizmy. Maria już jako dziecko doświadczyła okrucieństwa i upokorzeń. Po „rozwodzie” Henryka VIII z Katarzyną Aragońską księżniczkę usiłowano ogłosić bękartem, pozbawić tytułu i skutecznie na zawsze rozdzielono z matką. Zmuszono ją nawet do posługiwania Annie Boleyn, kochance Henryka i ich córce, Elżbiecie. Z kolei rodzina Reginalda Pole’a, który odmówił wzięcie strony króla w sporze ze Stolicą Świętą i opuścił Anglię, została uwięziona, a matkę i starszego brata przyszłego kardynała stracono.

Co się zaś tyczy owej strasznej zbrodni, jaką było – wg protestantów – zabijanie jedynie w imię religii, to nie sposób nie zapytać, jak można było wówczas rozdzielić religię od polityki? Czy rzeczywiście działania katolików były konsekwencją ich strasznej papistowskiej wiary, a czyny protestantów tylko polityczną koniecznością? A taki absurdalny pogląd wciąż pokutuje.
Tymczasem pobłażliwość Marii była tak wielka, że z czasem obróciła się przeciwko sprawie. Znana jest historia człowieka, który podczas procesu pytany przez duchownego o to, skąd zna błędne nauki, odpowiedział: „Z twoich niedawnych kazań!” Ów duchowny rezolutnie odpowiedział, że skoro niegdyś wraz z nim pobłądził, to powinien mieć tyle rozumu, by teraz wraz z nim ponownie odnaleźć Prawdę. Nie było więc rzadkością, że ci sami ludzie, którzy za rządów Edwarda VI, syna Henryka, badali zgodność poglądów Anglików ze zreformowaną doktryną, za czasów Marii, po pokajaniu się, weryfikowali ich katolicką gorliwość.
Za rządów Marii spłonęło na stosach nie więcej niż 279 osób. Wszyscy zostali skazani w ramach wówczas obowiązujących procedur prawnych (zgoda, że niedoskonałych), a nawet po wydaniu wyroku mieli możliwość uniknięcia kary, jeśli tylko wyparli się herezji (co stało się przyczyną nadużyć i późniejszego skasowania tej możliwości).
Około trzystu skazanych – dużo to czy mało? Jeśli wziąć pod uwagę pierwsze dwadzieścia lat panowania Henryka VIII, podczas których wydał na śmierć jedynie dwóch przestępców, to jest to liczba ogromna. Jeśli jednak spojrzeć na kolejne osiemnaście, kiedy z jego rozkazu zginęło 750 osób, podczas kasaty klasztorów kolejne dziesiątki, a w czasie tłumienia powstań ludowych w obronie Kościoła nie mniej niż dalsze 70.000, to liczba ta nie robi już takiego wrażenia. A trzeba przecież dodać ofiary represji czasów Edwarda VI, Elżbiety I i Jakuba I, które również idą w tysiące.
Krwawa Maria? Gdyby ów przydomek miał cokolwiek wspólnego z rzeczywistością historia Anglii potoczyłaby się zupełnie inaczej.