Autor blogu Breviarium
(dawniej Kronika
Novus Ordo, Breviarium Historiæ Ecclesiæ Postconciliaris) z nieskrywaną
satysfakcją informuje jakoby Stolica Apostolska i kuria biskupia w Odessie
uznały aneksję Półwyspu Krymskiego przez Federację Rosyjską. Według Breviarium ma o
tym świadczyć mianowanie przez Stolicę Apostolską „delegata dla okręgu
duszpasterskiego Krymu i Sewastopola” w osobie bp. Jacka Pyla, biskupa
pomocniczego diecezji odesko-symferopolskiej, która obejmuje Krym.
Prawda jest mi
większym przyjacielem niż Plato, a blog Breviarium się z
nią rozminął. I to bardzo. Po pierwsze: Rzym nie ustanowił na Krymie żadnej
nowej diecezji, a jedynie doraźną strukturę mającą na celu ułatwienie, a może w
ogóle umożliwienie tamtejszym katolikom prowadzenia życia religijnego. Po
drugie: wspomniany okręg duszpasterski jest strukturą wciąż znajdującą się w na
obszarze diecezji odesko-symferopolskiej i w jurysdykcji jej ordynariusza bp.
Bronisława Bernackiego rezydującego w Odessie na Ukrainie. Po trzecie: nazwa
tej struktury podkreśla brak uznania Stolicy Apostolskiej dla zmian, jakie
zaszły na terenie Krymu i Sewastopola – rosyjskie władze okupacyjne scaliły oba
te odrębne terytoria tworząc Krymski Okręg Federalny Rosji, gdy tymczasem nazwa
struktury duszpasterskiej wciąż mówi o Krymie i Sewastopolu. Po czwarte: bp.
Pyl otwarcie mówi o tym, że „Watykan oficjalnie nie uznaje aneksji Krymu przez
Rosję” (wywiad dla EWTN). Po piąte: Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej nie
ogłosił żadnego oficjalnego stanowiska, które można byłoby interpretować jako
uznanie aneksji Krymu i Sewastopola przez Rosję.
Nie można nie zwrócić
uwagi, że redakcja Breviarium
dla udowodnienia swoich racji manipuluje słowami bp. Pyla. „Nasza diecezja
została podzielona granicą, ale kanonicznie nic się nie zmieniło” – powiedział
biskup, a autor wpisu po słowie „granicą” dodał „[ukraińsko-rosyjską]”. Gdyby
bp. Pyl chciał mówić o tym jakiego rodzaju granica podzieliła diecezję, to
zapewne by to zrobił. Równie uprawnione byłoby wstawienie tam słów „granicą
[ustanowioną przez rosyjskiego okupanta]”. Dodatkowo autor wpisu podkreśla
słowa biskupa, że struktura duszpasterska powstała w myśl umowy z rządem Rosji,
ale podkreślenia nie stosuje pod dalszymi słowami, w których bp Pyl mówi, że w
myśl tejże umowy okręg duszpasterski „został utworzony wyłącznie w celach
administracyjnych, aby Kościół katolicki mógł tam nadal istnieć i działać”.
Kolejnym dowodem na
„uznanie” przez Watykan rozbioru Ukrainy ma być to, że wierni „modlą się i
starają się «dokonać nowej rejestracji Kościoła, zgodnie z ustawodawstwem
Federacji Rosyjskiej»”. Oczywiście autor Breviarium ma
świadomość, że wspomniani wierni mogą zarejestrować cokolwiek, ale to Kościół
zdecyduje czy nada temu status kanoniczny i w jaki sposób się tym bytem
posłuży. Autor blogu zapewne ma świadomość, że Kościół katolicki w krajach
autorytarnych i totalitarnych czasami korzysta z rozwiązań prowizorycznych, o
czym poucza historia naszej Ojczyzny. W listopadzie 1939 r. papież Pius XII
mianował biskupa gdańskiego Spletta administratorem apostolskim ad nutum S.
Sedis diecezji chełmińskiej czym naruszył art. IX konkordatu – czy w ten
sposób Stolica Apostolska oficjalnie uznała zabór Pomorza przez III Rzeszę? Rok
później Rzym ustanowił osobny ordynariat dla katolików niemieckich w Kraju
Warty – czy w ten sposób Stolica Apostolska oficjalnie uznała przyłączenie
Wielkopolski do Rzeszy? W końcu czy kiedy książę abp Sapieha w uzgodnieniu z
władzami niemieckimi ustanowił ks. Leonarda Prochownika wikariuszem generalnym
dla części archidiecezji krakowskiej leżącej na obszarze przyłączonym do
Niemiec, to tym samym oficjalnie, w imieniu Kościoła uznał to bezprawie? Śmiem
twierdzić, że nie. Podobnego zdania, pomimo obiekcji, był Rząd RP na
wychodźstwie, a przeciwnego np. realizujący imperialne interesy komunistycznej
Rosji prezydent KRN Bolesław Bierut.
Zadziwiające są też
następujące słowa autora Breviarium:
„Czyli wszystko w porządku, umowa z rządem Rosji jest, delegat apostolski na
Krymie jest, parafie działają, księża pracują, wierni się modlą”. Zadziwiające,
bo nieprawdziwe. Otóż wbrew ustaleniom z ambasadorem Rosji przy Stolicy Świętej
dokumenty rejestracyjne „okręgu duszpasterskiego” zostały przez krymskie władze
odrzucone z przyczyn formalnych; poza tym, żeby zarejestrować parafie
potrzebnych będzie przynajmniej trzech księży z rosyjskimi paszportami, a jest
tylko jeden – reszta to Polacy i Ukraińcy zdani na łaskę i niełaskę miejscowych
władz. „I wojny nie ma jak w Donbasie” – pisze dalej zadowolony autor Breviarium, a ja
słyszę Akt
abdykacji śpiewany niegdyś przez Jacka Kaczmarskiego: „Imperatorowa i
państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym…”
Nie jestem
bezkrytycznym sympatykiem władz Ukrainy, bo Kościół katolicki na południu tego
kraju także w ostatnich latach borykał się z ograniczeniami. Po prostu rażą
mnie cykliczne, nachalnie propagandowe prorosyjskie wpisy publikowane na
stronie Breviarium. Autor blogu oczywiście może pisać co tylko mu się
podoba (nikt mu tego prawa nie odbiera, a ja szczególnie). Szkoda jednak, że
zapomniał, że jego blog stał się tak popularny nie dzięki deklarowanym
sympatiom do tego czy innego mocarstwa, ale dzięki trosce o stan współczesnego
Kościoła katolickiego (zgoda, że niekiedy wyrażanej w sposób bardzo
kontrowersyjny). I że ta popularność i jej owoce (w większości dobre, choć
zyskanie świadomości zjawisk mających miejsce w Kościele mogło być dla wielu
czytelników bolesne) sprawiły, że ten blog zaczął być czymś więcej niż jego prywatnym
poletkiem, ale miejscem będącym w pewien sposób własnością publiczną. Nie
pozostaje nic innego jak żałować, że autor chce obecnie zniszczyć wiarygodność Breviarium
narażając się na niebezpodstawne oskarżenia, że jest говноед, попутчик i
поле́зный идиот.
Jakub Pytel