9.11.2014
Czerwone maki na polach Flandrii, kult bohaterów i właściwe intuicje teologiczne
Polacy zwykle z
niedowierzaniem przyjmują informację, że brytyjskie straty podczas I wojny
światowej były większe niż w czasie II wojny, podobnie jak to, że tzw. wielka
wojna wywołała w brytyjskim społeczeństwie o wiele większą traumę niż konflikt
z lat 1939–1945. W latach 1914–1918 taktyka zakładająca
formowanie kompanii z rekrutów pochodzących z jednej wsi czy dzielnicy miasta,
sprawiała, że po każdym nieudanym ataku piechoty całe okolice wyludniały się z
młodych mężczyzn i okrywały zbiorową żałobą rodzin – świadectwem tego są
stojące w wielu angielskich miejscowościach obeliski, na których zwykle widnieje
sporo nazwisk mieszkańców poległych w I wojnie i zdecydowanie mniej liczne nazwiska
tych, którzy oddali życie dwadzieścia lat później.
Podobnie, 8 maja –
dzień zwycięstwa nad III Rzeszą Niemiecką, jest w Wielkiej Brytanii świętowany
ze znacznie mniejszą pompą niż ustanowiona z okazji zwycięstwa nad II Rzeszą
Niedziela Pamięci przypadająca najbliżej 11 listopada – rocznicy zawieszenia
broni. Trzeba też zauważyć, że o ile ta
pierwsza rocznica świętowana jest radośnie, to obchody tej drugiej cechuje
powaga i skupienie; w tym roku, w którym przypada setna rocznica wybuchu
Wielkiej Wojny, jest to szczególnie widoczne, a różnego rodzaju wspomnieniowe uroczystości
odbywają się na Wyspach już od 4 sierpnia – rocznicy przystąpienia Zjednoczonego
Królestwa do wojny.
Maki pamięci |
Jednym z elementów tego
świętowania, zauważonym również polskie media, jest instalacja w fosie
londyńskiej Tower, gdzie umieszczono ponad 900 tys. ceramicznych maków, z
których każdy upamiętnia jednego żołnierza Wspólnoty Brytyjskiej poległego na
wojnie. Mak jest stałym elementem takich obchodów, a motyw został zaczerpnięty
z napisanego w 1915 r. wiersza kanadyjskiego oficera i weterana Johna A. McCraego, pt.
„Na polach Flandrii”. Rozpoczynają go słowa „Na polach Flandrii rozkwitają maki,
pomiędzy krzyżami, rząd za rzędem... (ang. ‘In Flanders fields the poppies blow, between the crosses, row on row...’). W 1922 r. Królewski
Legion Brytyjski rozpoczął produkcję niewielkich sztucznych maków, którymi z
końcem października kobiety ozdabiały kapelusze i suknie, a mężczyźni klapy
płaszczy i marynarek – tradycja trwa do dziś, upamiętnia już nie tylko
uczestników I wojny, ale także wszystkich kolejnych konfliktów, a dochód uzyskany
ze sprzedaży maków pamięci przeznaczany
jest na potrzeby weteranów (głównie na opiekę medyczną).
Grób plt. A. Bergera (fot. wł.) |
Sam także
przypinam kwiat maku; czynię to na pamiątkę mego pradziadka, który również walczył we
Flandrii, choć w armii pruskiej, a później w Błękitnej Armii gen. Hallera, oraz
trzech innych krewnych, polskich lotników walczących w Bitwie o Anglię, z
których jeden zginął w 1941 r. i spoczął na cmentarzu wojskowym w Newark nad
rzeką Trent, a pozostali dwaj przeżyli wojnę i zostali pochowani w Glasgow i w
Toronto.
Niedziela Pamięci
przypada w listopadzie i dość dobrze wpisuje się w katolicką tradycję związaną
ze świętem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym. Ale katolików na Wyspie nie
ma zbyt wielu, a ci, którzy są, w dość ograniczonym zakresie kultywują tradycję
modlitwy za zmarłych, której elementem jest nawiedzanie grobów – i w tej
sprawie dość ożywczy okazał się napływ polskich imigrantów. W swej większości
nie są oni może szczególnie religijni, ale jednak wciąż są przywiązani do
polskich tradycji. I tak od kilku lat na brytyjskich cmentarzach pojawia się
coraz więcej zniczy. W nekropoliach wojskowych sąsiadują ze sztucznymi makami, a
na cmentarzach katolickich z niewielkimi bukiecikami kwiatów. Ku zdziwieniu, a
czasem zgorszeniu niektórych Brytyjczyków, pojawiają się również na prowincjonalnych
cmentarzach protestanckich (zwykle tam, gdzie katoliccy emigranci nie znajdują
własnego cmentarza), najczęściej przykościelnych i ostentacyjnie zaniedbanych –
ostentacyjnie, bo przecież heretycy odrzucający naukę o czyśćcu nie mają
powodu, by dbać o nagrobki, które oprócz tego, że są miejscem złożenia
doczesnych ludzkich szczątków w oczekiwaniu na zmartwychwstanie, są również
wołaniem o modlitwę. A oni swoim zmarłym jej skąpią.
Nagrobek Newtona (fot. wł.) |
Anglikanie odrzucając
kult świętych zastąpili go kultem bohaterów – po prostu nie byli w stanie jakoś
nie zagospodarować wytworzonej próżni. I tak w katedrach i
kościołach, w miejscach zniszczonych ołtarzy bocznych poświęconych świętym, pojawiły
się nagrobki, obeliski, pomniki i popiersia co znaczniejszych członków lokalnych
wspólnot, bohaterów narodowych, wynalazców… Np. w opactwie Westminsterskim można zobaczyć „ołtarz” z „relikwiami” Newtona! Elementem tego kultu,
ersatzu prawdziwego kultu świętych i modlitwy za zmarłych, w dużej mierze są
także celebracje związane z Dniem Pamięci.
Co ciekawe, od czasu
do czasu wśród brytyjskich chrześcijan dochodzi do głosu właściwa
intuicja teologiczna i w Kościele państwowym pojawiają się głosy postulujące
przywrócenie jakiejś formy modlitwy za zmarłych. Ostatnim razem było tak
właśnie na skutek traumy związanej z I wojną światową, gdy w latach 20. XX w. stronnictwo
anglokatolickie usiłowało przeprowadzić rewizję anglikańskich ksiąg
liturgicznych m.in. pod kątem kultu świętych i modlitwy za zmarłych. Niestety,
mimo dużego wsparcia zwykłych Anglików, którzy w swej protestanckiej wierze nie
znajdowali pocieszenia po stracie bliskich, a także dużej grupy skłonnych do jakiegoś
kompromisu biskupów i pastorów, zdominowany przez protestantów brytyjski parlament
odrzucił proponowane zmiany w liturgii (w Anglii to parlament
decyduje o sprawach Kościoła – nawet synody zwoływane są i mają jakąkolwiek władzę
tylko dzięki delegacji Izby Gmin!).
Jakub Pytel