25.07.2013

Sen patriarchy Eustacjusza



Od wieków ludzie porównywali siebie samych, ale przede wszystkim innych do zwierząt. Zestawienia te miały wydźwięk zarówno pochlebny jak negatywny: „pracowity jak pszczoła”, „zapobiegliwy jak mrówka”, „pokorny jak baranek”, „wierny jak pies” – ale też „człowiek człowiekowi wilkiem”, „uparty jak osioł”, „biedny jak mysz kościelna”, „głupia krowa” czy „podła świnia”. 

Pan nasz, Jezus Chrystus również nie stronił od tego rodzaju porównań. Mówił o owcach, które pasie i które ostatecznie skończą po prawej stronie w Dniu Sądu; o kozłach – a więc o tych idący na zatracenie wieczne; o plemieniu żmijowym – czyli o maści wszelakiej hipokrytach i obłudnikach; o Herodzie przyrównanym do lisa; czy wreszcie o wieprzach, przed które nie należy rzucać pereł. 

Owe porównania nie miały oczywiście nic wspólnego z pokrewieństwem ewolucyjnym pomiędzy wybranymi gatunkami fauny a konkretnymi przedstawicielami gatunku homo sapiens. Idzie raczej o pewne rysy charakteru, o takie czy inne zachowania, sposób bycia, reagowania i odnoszenia się do bliźnich. 

Na czasach apostolskich bynajmniej się nie skończyło – Niebo posłużyło się zwierzakami i później, w Bizancjum za panowania cesarza Bazylego II (958 – 1025), by uświadomić ówczesnego patriarchę Konstantynopola, Eustacjusza, z kim też przyszło mu współpracować w winnicy. Oto fragment starej kroniki bizantyńskiej:

„Opowiadają i tę historię [o patriarsze Eustacjuszu]. Patriarcha przewodniczył Mszy św. w czasie jednej z wielkich uroczystości, a ponieważ procesja ze świętymi darami posuwała się wolniej niż zwykle, patriarcha, częściowo z racji podeszłego wieku (był bowiem stary), częściowo z powodu słabości (był bowiem chory), nie mogąc stać dłużej po zakończeniu modlitw, zażądał, aby przyniesiono mu tron, na którym zwykle zasiadał. Usiadł zatem czekając na święte dary i zasnął. I ujrzał we śnie przerażającą wizję – a była to wizja prawdziwa, nie zaś tylko senne majaki. Zobaczył zbliżające się dzikie bestie w strojach kapłańskich: ich ciała były ludzkie, lecz głowy zwierzęce. Wtedy jednak diakon zbudził go, gdyż właśnie przyniesiono Święte Dary ofiarne (za swoje wysiłki został nagrodzony surową naganą, gdyż pozbawił patriarchę owego nadzwyczajnego widzenia). 

Eustacjusz opowiadał, że widział jedenastu biskupów w tej przerażającej postaci i innych podążających za nimi, lecz wizja ich przybycia została przerwana przez diakona, który go zbudził. A wśród owych bestii były osły, lwy, pantery, koty domowe, wilki, niedźwiedzie i inne podobne stwory. Tyle o tej historii.”

(John Skylitzes, A Synopsis of Byzantine History 811 – 1057, Cambridge, 2010; s. 348. Tłum. Paweł K. Długosz)

Niepodobna uniknąć pytania, jakie to dzikie zwierzęta przyśniłyby się papieżowi Franciszkowi, gdyby zadrzemał podczas sumy u św. Piotra. Ale może narzućmy wędzidło naszej wyobraźni, aby łatwiej nam było kochać Kościół Chrystusowy.  

Jakub Pytel