11.07.2012

Rozłam w kapitule! Przełożony generalny odwołuje się do Rzymu!


Idzie oczywiście o właśnie zakończoną kapitułę generalną Instytutu Dobrego Pasterza. 

Czytam wiadomości zamieszczone w portalu „Rorate Caeli”, czytam blog ks. Laguerie, dotychczasowego przełożonego generalnego IBP, czytam komentarze internautów zaklinających go, by nie doprowadzał do rozłamu i nie bardzo rozumiem, czy ktoś dokonał w IBP małego coup d'état, czy też ks. Laguerie okazał się tzw. sore loser, czyli człowiekiem nieumiejącym pogodzić się z porażką, jak go określili redaktorzy anglojęzycznego „RC”.

Wygląda na to, że członkowie kapituły wybrali (albo usiłowali wybrać) nowym przełożonym generalnym ks. Rocha Perrela, regensa seminarium w Courtalain, w związku z czym doszło do jakichś przepychanek i ks. Laguerie postanowił odwołać się do Rzymu, mając chyba nadzieję, że Ecclesia Dei zatrzyma go na urzędzie. 

Stary wyjadacz zabezpieczył się na tę okoliczność i już przed kilkoma dniami zamieścił pod adresem institutdubonpasteur.org komunikat podpisany przez „sekretariat przełożonego generalnego”, w którym stwierdza mniej więcej tyle, że oficjalne komunikaty IBP mogą pojawiać się tam i tylko tam, a wszystko inne od złego pochodzi, i wczoraj zamieścił na tej stronie te dwa zdania: 

„Za radą rzymskich kanonistów i mojego kościelnego prawnika, ks. Hervé Benoît, kanclerza diecezji Belley-Ars i wice oficjała archidiecezji lyońskiej oficjalnie stwierdzam, co następuje: Wyniki wyborów dokonanych podczas Kapituły Generalnej obradującej w dniach 2 – 6 lipca 2012 roku oraz podjęte przez nią decyzje zostały zakwestionowane, dlatego postanowiłem oddać sprawy w ręce Stolicy Apostolskiej, aby mogła podjąć decyzje i zapewnić Instytutowi Dobrego Pasterza możliwość kontynuowania jego misji w pokoju i jedności”. 

I teraz przyjdzie kard. Muller i posprząta tak, jak niegdyś kard. Castrillon posprzątał u petrystów. Nie wiem czy w tym sporze rację ma ks. Laguerie, czy jego przeciwnicy, ale wszystko to skończy się jak grecka tragedia – nikt jeszcze nie wie jak dokładnie, ale wszyscy wiedzą, że źle. Obym nie musiał oglądać ks. K. koncelebrującego NOM, tak jak przed dekadą musiałem oglądać ks. D. (nomina sunt odiosa).

W Instytucie Dobrego Pasterza takie walki buldogów pod dywanem trwały już od jakiegoś czasu – nie tak dawno ks. Laguerie musiał opuścić konwikt IBP zarządzany przez ks. de Tanouarna i przenieść się do domu rekolekcyjnego nieopodal Poitiers; ów ks. de Tanouarn, określany mianem „czołowego intelektualisty ruchu tradycyjnego we Francji”, na swoim blogu niemal wprost oskarżał swych współbraci (w tym ks. Carusiego), odrzucających novus ordo Missae i nowy katechizm, o schizmatyckiego ducha. Do tego rozwój IBP tłumiony jest przez francuskich biskupów niejako w zarodku. Instytut ma nowe powołania, lecz się nie rozwija. Nie ma żadnych widoków na kanoniczną erekcję nowych placówek duszpasterskich, a jedynym wyjściem – jak mi się wydaje – jest słanie nowo wyświęconych księży do Ameryki Południowej, gdzie biskupi są jakby nieco bardziej życzliwi. Jest to powtórzenie manewru, który przed dwoma dekadami zastosował ks. Bisig, ówczesny przełożony petrystów, wysyłając księży FSSP do Stanów Zjednoczonych. Problem w tym, że amerykański apostolat wzbudzi kolejne powołania i znów okaże się, że młodzi kapłani nie mają gdzie pracować, a jedyną realną perspektywą, by mogli robić to, do czego zostali powołani i wyświęceni, jest kompromis doktrynalny, przyjęcie nowej Mszy i inkardynacja do diecezji. Nie domyślam się nawet jak wygląda sytuacja posługujących we Wrocławiu księży Śniadocha i Orzeszki – ufam, że tam zostaną, ale ile czasu można udawać, że się studiuje i nie zwariować? 

Pewnie czytelnicy bloga uznają autora tych słów za wroga IBP mającego czarne podniebienie i biegającego z nożem w zębach, ale mnie to wszystko naprawdę napawa smutkiem. O ile mam w nosie, co poczną ze sobą Laguerie’owie, Aulagnierowie, Tanouarnowie i Carusiowie, gdy ks. Laguerie odda IBP w ręce diabła i papistów (Anglicy tak mawiają), o tyle martwi mnie los moich rodaków, szczególnie kleryków, bo mimo wszystko IBP — w odróżnieniu od Bractwa Św. Piotra i podobnych mu instytutów — nadal stanowi rozsądną alternatywę dla tych wszystkich wiernych, szczególnie kandydatów do kapłaństwa, dla których z różnych względów niemożliwe jest pogodzenie się ze stanowiskiem prezentowanym przez FSSPX.

Swoją drogą ciekawe, co tam słychać w Ecône.