Przez chwilę byłem mocno zdziwiony, bo wydawało mi
się, że publicznie wyrażane przez bp. de Gallaretę FSSPX wątpliwości dotyczące
prawowierności abp Müllera, nowo mianowanego szefa rzymskiej Dottriny, są
zabiegiem mającym utrudnić zawarcie porozumienia pomiędzy Bractwem Św. Piusa X
i Rzymem (powszechnie przecież wiadomo, że hiszpański biskup nie jest
entuzjastą takiego kroku). Uważałem, że – by użyć cytatu z Misia – „jest to
zamęt grubymi nićmi szyty i wiemy, lep
jakiej propagandy kryje się za tymi nićmi”. Byłem przekonany, że papież,
owszem, może pozwolić sobie na mianowanie na ten urząd biskupa budzącego najróżniejsze
kontrowersje – niechby miał kawalerskie dzieci, wydawał fortunę kolekcjonując
znaczki pocztowe i mimo wieku zdobywał mistrzowskie laury w windsurfingu, ale żeby
nie można było niczego mu zarzucić w dziedzinie prawowierności, bo to właśnie jej
ma strzec w całym Kościele! Dzień później, gdy w Internecie przeczytałem cytaty
z dzieł nowego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, przekonałem się, że Ojciec
Święty przygotował nam kolejny ze swoich pasztetów, i że w związku z tym niesprawiedliwie
osądziłem bp. de Galarretę. Oczywiście nie wiem, czy abp Müller jest heretykiem
i nie mi to oceniać, ale to, czego mogę być pewien – ja i każdy katolik – to,
że w dziedzinie ortodoksji nie jest on niczym żona cezara.
Dziś do bp. de Galarrety dołączył ks. Matthias Gaudron. Dogmatyk Bractwa Św. Piusa X grzecznie prosi abp. Müllera, by ten
odłożył na bok osobistą i często manifestowaną niechęć do piusowców i zechciał
ustosunkować się do stawianych sobie zarzutów. Wg wszelkiego prawdopodobieństwa
arcybiskup potraktuje ten apel per nogam,
ale pewien tekst zamieszczony w "The Catholic Herald" (piśmie było nie było związanym z
angielskim episkopatem), dał mi nadzieję, że Bractwo nie pozostanie w swej krytyce
osamotnione. Oto William Oddie, znany katolicki pisarz i publicysta, konwertyta
z anglikanizmu, z pewnym rozczarowaniem komentuje cała sytuację, i – niejako w
odpowiedzi na wezwania ks. Finigana (którego z racji poglądów nazywa „Jego
hermeneutykalnością”) o to, by ograniczyć „antyrzymski bełkot” – pisze, że dobrze, że nie
będzie siadał okrakiem na barykadzie, ale wydaje mu się, że zgodnie ze słowami
znanej angielskiej piosenki there may be trouble ahead – Kościół mogą czekać kłopoty.