13.07.2010

Zawsze wierni (7/134), lipiec 2010

Zachęcam do lektury lipcowego numeru miesięcznika "Zawsze wierni". Tym razem w cyklu "Sławni konwertyci" przedstawiam sylwetkę brytyjskiej katolickiej pisarki Anne Haycraft znanej pod literackim pseudonimem Alice Thomas Ellis, a w dziale artykułów tematycznych, w tekście zatytułowanym "Kardynał Newman i dziekan Church", krótko opisuję dzieje przyjaźni Jana Henryka Newmana i Richarda W. Churcha, dziekana anglikańskiej londyńskiej katedry św. Pawła. Państwa szczególnej uwadze polecam także tekst ks. Régisa de Cacqueray FSSPX zatytułowany "Dalczego świat nienawidzi Benedykta XVI", który dostępny jest na stronach internetowych pisma.


Bardzo lubię zwiedzać galerie portretów (szczególnie upodobałem sobie tę w Edynburgu, choć każdy przyzna, że znacznie ustępuje ona londyńskiej National Portrait Gallery), a praca nad cyklem "Wielcy konwertyci" jest właśnie czymś na kształt studiowania ludzkich wizerunków. Tym razem, przygotowując materiały na temat Anne Haycraft – pisarki wcześniej prawie mi nieznanej – omal się nie zakochałem. I nie idzie tylko o zachwyt nad jej powieściami, ale także o to jak interesującą była postacią i z jaką pasją potrafiła bronić swoich katolickich poglądów. A Haycraft była przekonaną tradycjonalistką broniącą w Kościele wszystkiego, co było i jest solą w oku modernistów. Jej felietony w Catholic Herald, w którym w latach 90. na bieżąco komentowała wydarzenia z życia Kościoła katolickiego w Anglii i na świecie (i to bardzo wprost, jak ognia unikając eufemizmów) przysporzyły jej popularności i sympatii tak dużej, że kardynał Basil Hume musiał uruchomić całą kościelną machinę propagandową, aby jakoś uzasadnić jej zwolnienie, a tygodnik ocalić przed skutkami bojkotu ze strony czytelników. Pretekstem do zwolnienia Haycraft stała się krytyka nieżyjącego biskupa Derecka Warlocka – "pasterza", który omal nie stał się grabarzem Kościoła w jej rodzinnym Liverpoolu.

Fakt, że dotąd nie ukazał się w języku polskim np. zbiór felietonów Anne Haycraft zatytułowany "God has not changed" znakomicie ilustruje stan naszych katolickich wydawnictw odwołujących się do idei katolickiej i konserwatywnej. Ale cóż mówić o Haycraft, gdy nadal na wydawcę czeka "Goodbye, Good Men" Michaela Rose’a, a wydana przed rokiem "Iota unum” Amerio, choć cieszy, to pozostawia wiele do życzenia w dziedzinie translacji.

Szkoda, bo książkę Anne Haycraft wystarczyłoby opatrzyć kilkoma przypisami, by stanowiła znakomitą ilustrację dla procesów gnilnych WŁAŚNIE zachodzących w Kościele nad Wisłą.

Co się zaś tyczy Newmana, to po raz kolejny załamię ręce nad tym, że ten wielki teolog jest tak bardzo nieobecny w świadomości polskich katolickich elit, w ofercie wydawniczej i w ogóle w katolickich mediach. Myślę, że to konsekwencja faktu, że szczegóły jego biografii i dorobku nijak nie pasują do przypiętej mu łaty "duchowego ojca” Vaticanum II. Oczywiście o ogólnym poziomie polskiego katolicyzmu zamkniętego w totustuistyczno-semperfidelistycznym getcie także.

Cieszę się, że redakcja "Zw" jest na tę postać otwarta, bo chyba tylko tam można bez (auto)cenzury napisać o tym, jak wyglądała i jak wyglądać powinna, by nie była zgorszeniem dla wierzących, przyjaźń pomiędzy katolickim duchownym i heretyckim pastorem.

Zachęcam do lektury.