24.11.2009

Tak, Panie Premierze.

W poście zatytułowanym „Chrześcijaństwo, czy erastianizm” wspominałem o uzależnieniu Kościoła Anglii od władzy świeckiej. Manifestuje się ono nie tylko zwierzchnictwem monarchy (obecnie już tylko honorowym), ale także olbrzymią siecią zależności politycznych i ekonomicznych pomiędzy establishmentem kościelnym i rządowym. Wystarczy wspomnieć, że Kościół Anglii jest jedną z najbogatszych instytucji w Zjednoczonym Królestwie, a powoływanie biskupów należy do kompetencji premiera.

Mam w pamięci serial BBC zatytułowany „Tak, panie ministrze”, a później, wraz z rozwojem fabuły – „Tak, panie premierze”. Była to mistrzowska, niezwykle inteligentnie skonstruowana i kipiąca angielskim humorem satyra na brytyjski system polityczny. Oczywiście o sukcesie serialu nie decydowali jedynie scenarzyści, ale także, a może przede wszystkim, znakomici aktorzy: Paul Eddington w roli premiera Jima Hackera i Nigel Hawthorne jako Sir Humphrey Appleby, szef Służby Cywilnej (Hawthorne polskiemu widzowi chyba najbardziej znany jest ze swojej znakomitej roli Jerzego III w „Szaleństwie króla Jerzego”).

W serialu widz ma do czynienia z luźną osią fabularną spinającą wszystkie odcinki, które jednak – w gruncie rzeczy – stanowią osobną całość i traktują o kolejnych aspektach brytyjskiej polityki: obronności, sprawach zagranicznych, polityce zdrowotnej, czy w końcu zagadnieniach związanych z religią i Kościołem anglikańskim.

Tej ostatniej kwestii poświęcony jest odcinek zatytułowany „Bishop’s Gambit”, którego dwa fragmenty dostępne w zasobach YT opatrzyłem napisami. Oto: