25.10.2009

„W ten dzień świętego Kryspina”.



Przed blisko sześciuset laty, 25 października 1415 roku, w dzień świętego Kryspina, wojska angielskie pod wodzą Henryka V rozgromiły pod Azincourt armię króla Francji Karola VI dowodzoną przez konetabla Karola d’Albreta.

William Shakespeare w swoim dramacie „Henryk V” włożył w usta angielskiego monarchy takie słowa:

Tak, bo kto dzisiaj ze mną krew wyleje,
Zostanie moim bratem; choćby z gminu
Pochodził, dzień ten nada mu szlachectwo;
A każdy z owych panów, którzy w Anglii
Gnuśnieją teraz w jedwabnej pościeli,
Przeklnie się za to, że go tu nie było,
Odmówi sobie miana mężczyzny,
Kiedy ktoś przy nim wspomni, jak to walczył
Wraz z nami w ten dzień świętego Kryspina.

(tłum. S. Barańczak)



Dlaczego wspominam o dniu św. Kryspina? Bo lubię Szekspira, bo jestem pod wrażeniem roli Henryka V zagranej przez Kennetha Branagha i w końcu dlatego, że zaczynam podzielać niechęć Wyspiarzy do „kuzynów” zza Kanału. Stało się tak po kontroli dokonanej przez nich w Calais, gdy zrozumiałem dlaczego Henryk V bez skrupułów kazał wymordować francuskich jeńców. Choć sam narzekać nie mogę – znajomość francuskich zwrotów grzecznościowych oraz kilku czasowników i rzeczowników zapewniła mi bardzo grzeczne traktowanie – to z moimi towarzyszami mylącymi bonjour z merci obchodzono się z uprzejmością wprost proporcjonalną do ich znajomości francuszczyzny. Nie dziwi więc, że przez resztę podróży przyglądali mi się podejrzliwie. 

Jakub Pytel