22.08.2009

Dobro dusz ponad procedurami



Budynki kościelne w Zachodniej Europie i Stanach Zjednoczonych coraz częściej służą celom, które ich budowniczym nie przyszłyby do głowy w najczarniejszych snach. Świątynie zamieniane są w centra handlowe, apartamentowce, biurowce, magazyny, bary i dyskoteki. W prywatne ręce trafiają z różnych przyczyn – ta czy inna diecezja pokrywa zyskami z ich sprzedaży koszty procesów o prawdziwe i rzekome nadużycia duchowieństwa, inna ma coraz mniej wiernych i nie stać jej na utrzymanie wszystkich dotychczas używanych świątyń, kolejna sprzedaje kościół w miejscowości, w której społeczność katolicka zanikła i buduje kaplicę tam, gdzie wierni tego potrzebują. Na szczęście minęły już czasy, gdy, jak w Holandii, niszczono lub sprzedawano stare kościoły, aby wybudować rzekomo lepsze, nowocześniejsze, bardziej „posoborowe”.

Decyzje ordynariuszy chcących zbyć kościelny majątek zwykle budzą ostre protesty parafian, lecz bardzo rzadko można usłyszeć, by były one skuteczne, prawie wcale, że sprawą zainteresowano się na Watykanie, a już zupełnie, że Stolica Święta takie działanie zablokowała. Tymczasem angielski tygodnik The Catholic Herald w swoim ostatnim wydaniu opublikował tekst na temat kościoła pw. św. Piotra i Pawła w New Brighton w diecezji Shrewsbury, który w ubiegłym roku został zamknięty i przeznaczony na sprzedaż. 

Marynarze nazywają tę świątynię „Dome of Home” (sklepienie domu), ponieważ jest widoczna z morza i dla załóg statków powracających do Liverpoolu stanowi znak, że są już blisko swych rodzin. Choć kopuła nadal góruje nad miastem, to od roku, od momentu zamknięcia, kościół nie wita już nadpływających jednostek biciem dzwonów. Aktualną siedzibą katolickiej parafii jest nieodległa, mniejsza świątynia wynajmowana od anglikanów.

W całej sprawie nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie ostra reakcja Kongregacji ds. Duchowieństwa, Brytyjskie media katolickie podają, że decyzja bp. Briana Noble, ordynariusza diecezji Shrewsbury, spotkała się z ostrą krytyką abp. Mauro Piacenzy, sekretarza wspomnianej kongregacji. Watykański urzędnik stwierdził, że choć diecezja postępowała zgodnie z procedurami i przeprowadziła konsultacje z mieszkańcami parafii, to zamknięcie uczęszczanego kościoła w New Brighton nie spełniało wymogu prawa kanonicznego, głoszącego że nie może ucierpieć dobro dusz – właśnie takie stanowisko jest częścią werdyktu wydanego w odpowiedzi na skargę złożoną przez parafian.

Reprezentujący wiernych mec. Anthony McKeever nie chce ujawnić dokładnego brzmienia wyroku do czasu osiągnięcia porozumienia z diecezją co do przyszłości kościoła. Rzecznik biskupa odmówił jednak odpowiedzi na pytanie czy świątynia zostanie ponownie otwarta, ale dodał, że „diecezja zauważa, iż głównym problemem, z którym ma do czynienia jest to, że wspólnota katolicka powinna mieć stałe miejsce kultu” i dodał, że „zostanie uczynione wszystko, aby osiągnąć ten cel”. W tej chwili biskup Noble może jeszcze odwołać się do Sygnatury Apostolskiej.
  
Co ciekawe nie jest to pierwszy przypadek, gdy Kongregacja ds. Duchowieństwa ma powód do krytyki postępowania biskupa Noble, a on sam dał się już w Rzymie poznać jako człowiek, którego słowom nie sposób zaufać. W ubiegłym roku, krótko przed zamknięciem wspomnianego kościoła, prał. Giovanni Carru, podsekretarz kongregacji, uzyskał od niego zapewnienie, iż tego nie zrobi. Prałat napisał o tym w liście do oburzonych parafian z New Brighton, po czym usłyszał, że biskup jednak kościół zamknął. W tej chwili prał. Carru publicznie wyraził pogląd, że przeniesienie Mszy do kościoła anglikańskiego jest „nowym pomysłem i naturalnie może rodzić obawy parafian” – trudno traktować te słowa inaczej jak ostrzeżenie dla krnąbrnego biskupa.
  
Urzędnicy kurii diecezji szrewsburskiej zamykając kościół św. Piotra i Pawła stwierdzili, że jego utrzymanie jest zbyt drogie i wymaga wyłożenia ponad 800 tys. funtów na remont. Podano również, że kościół może pomieścić 650 osób, ale w niedzielnej Mszy miesiąc przed jego zamknięciem uczestniczyła mniej niż połowa tej liczby. Nikt się jednak nie zająknął, że przed przeniesieniem celebracji na niezbyt dogodną dla parafian godzinę 8.3o we Mszy uczestniczyło ponad 400 wiernych.
  
Decyzja Kongregacji ds. Duchowieństwa może nie dowodzić niczego więcej poza wpływami prałata Carru, który zapewne nie zapomniał biskupowi Noble żaby, którą musiał przełknąć. Nawet jeśli tak było, to stworzony został głośny precedens niepozostający bez wpływu na kolejne podobne przypadki.

 Jakub Pytel