Budynki kościelne w Zachodniej Europie i Stanach
Zjednoczonych coraz częściej służą celom, które ich budowniczym nie przyszłyby
do głowy w najczarniejszych snach. Świątynie zamieniane są w centra handlowe,
apartamentowce, biurowce, magazyny, bary i dyskoteki. W prywatne ręce trafiają
z różnych przyczyn – ta czy inna diecezja pokrywa zyskami z ich sprzedaży
koszty procesów o prawdziwe i rzekome nadużycia duchowieństwa, inna ma coraz
mniej wiernych i nie stać jej na utrzymanie wszystkich dotychczas używanych świątyń,
kolejna sprzedaje kościół w miejscowości, w której społeczność katolicka
zanikła i buduje kaplicę tam, gdzie wierni tego potrzebują. Na szczęście minęły
już czasy, gdy, jak w Holandii, niszczono lub sprzedawano stare kościoły, aby
wybudować rzekomo lepsze, nowocześniejsze, bardziej „posoborowe”.
Decyzje ordynariuszy chcących zbyć kościelny majątek
zwykle budzą ostre protesty parafian, lecz bardzo rzadko można usłyszeć, by
były one skuteczne, prawie wcale, że sprawą zainteresowano się na Watykanie, a
już zupełnie, że Stolica Święta takie działanie zablokowała. Tymczasem
angielski tygodnik „The Catholic Herald” w swoim ostatnim wydaniu
opublikował tekst na temat kościoła pw. św. Piotra i Pawła w New Brighton w diecezji
Shrewsbury, który w ubiegłym roku został zamknięty i przeznaczony na
sprzedaż.
Marynarze nazywają tę świątynię „Dome of Home” (sklepienie domu),
ponieważ jest widoczna z morza i dla załóg statków powracających do Liverpoolu
stanowi znak, że są już blisko swych rodzin. Choć kopuła nadal góruje nad
miastem, to od roku, od momentu zamknięcia, kościół nie wita już nadpływających
jednostek biciem dzwonów. Aktualną siedzibą katolickiej parafii jest
nieodległa, mniejsza świątynia wynajmowana od anglikanów.
W całej sprawie nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie
ostra reakcja Kongregacji ds. Duchowieństwa, Brytyjskie media katolickie
podają, że decyzja bp. Briana Noble, ordynariusza diecezji Shrewsbury, spotkała
się z ostrą krytyką abp. Mauro Piacenzy, sekretarza wspomnianej kongregacji.
Watykański urzędnik stwierdził, że choć diecezja postępowała zgodnie z
procedurami i przeprowadziła konsultacje z mieszkańcami parafii, to zamknięcie
uczęszczanego kościoła w New Brighton nie spełniało wymogu prawa kanonicznego,
głoszącego że nie może ucierpieć dobro dusz – właśnie takie stanowisko jest
częścią werdyktu wydanego w odpowiedzi na skargę złożoną przez parafian.
Reprezentujący wiernych mec. Anthony McKeever nie chce
ujawnić dokładnego brzmienia wyroku do czasu osiągnięcia porozumienia z
diecezją co do przyszłości kościoła. Rzecznik biskupa odmówił jednak odpowiedzi
na pytanie czy świątynia zostanie ponownie otwarta, ale dodał, że „diecezja
zauważa, iż głównym problemem, z którym ma do czynienia jest to, że wspólnota
katolicka powinna mieć stałe miejsce kultu” i dodał, że „zostanie uczynione
wszystko, aby osiągnąć ten cel”. W tej chwili biskup Noble może jeszcze odwołać
się do Sygnatury Apostolskiej.
Co ciekawe nie jest to pierwszy przypadek, gdy Kongregacja
ds. Duchowieństwa ma powód do krytyki postępowania biskupa Noble, a on sam dał
się już w Rzymie poznać jako człowiek, którego słowom nie sposób zaufać. W
ubiegłym roku, krótko przed zamknięciem wspomnianego kościoła, prał. Giovanni
Carru, podsekretarz kongregacji, uzyskał od niego zapewnienie, iż tego nie
zrobi. Prałat napisał o tym w liście do oburzonych parafian z New Brighton, po
czym usłyszał, że biskup jednak kościół zamknął. W tej chwili prał. Carru publicznie
wyraził pogląd, że przeniesienie Mszy do kościoła anglikańskiego jest „nowym
pomysłem i naturalnie może rodzić obawy parafian” – trudno traktować te słowa
inaczej jak ostrzeżenie dla krnąbrnego biskupa.
Urzędnicy kurii diecezji szrewsburskiej zamykając
kościół św. Piotra i Pawła stwierdzili, że jego utrzymanie jest zbyt drogie i
wymaga wyłożenia ponad 800 tys. funtów na remont. Podano również, że kościół
może pomieścić 650 osób, ale w niedzielnej Mszy miesiąc przed jego zamknięciem
uczestniczyła mniej niż połowa tej liczby. Nikt się jednak nie zająknął, że
przed przeniesieniem celebracji na niezbyt dogodną dla parafian godzinę 8.3o we
Mszy uczestniczyło ponad 400 wiernych.
Decyzja Kongregacji ds. Duchowieństwa może nie
dowodzić niczego więcej poza wpływami prałata Carru, który zapewne nie
zapomniał biskupowi Noble żaby, którą musiał przełknąć. Nawet jeśli tak było,
to stworzony został głośny precedens niepozostający bez wpływu na kolejne
podobne przypadki.
Jakub Pytel