5.07.2009

Semen christianorum. Oksford 1589.

Gdy słyszy się o „Męczennikach Oksfordzkich”, to najczęściej idzie o heretyckich biskupów z czasów Henryka VIII, którym sprawiedliwość wymierzono za czasów jego córki, Marii.

Warto jednak pamiętać, że Oksford był także areną (tak, to dobre słowo) męczeńskiej śmierci za Wiarę wielu prawowiernych katolików. I to nie tych ze „świecznika”, bo pośród katolickich elit niewielu było chętnych do sprzeciwu wobec tyranii (dzięki Bogu za biskupa Johna Fishera i Thomasa More’a). Ich pamięć uczcili w marcu członkowie Latin Mass Society organizując uroczystości, podczas których u oksfordzkich dominikanów odprawiono solenną Mszę św. oraz na miejscu kaźni wmurowano tablicę ku czci czterech katolików, którzy 420 lat temu, 5 lipca 1589 roku przelali krew za Wiarę.

Bł. Tomasz Belson urodził się w 1565 roku w Brill. Był synem Augustyna Belsona, średniozamożnego posiadacza ziemskiego z Backinghamshire. Gdy jego ojciec, katolicki rekuzant, został wezwany, by odpowiedzieć za odmowę uczestnictwa w anglikańskich nabożeństwach i zapłacić grzywny, poinformował syna, że nie będzie miał już środków na jego dalszą edukację. Tomasz przez poprzednie dziesięć lat zdobywał dyplomy w Exeter College, w Oksfordzie, Douai College i w Reims. W roku 1584 wrócił do Anglii. Od czerwca do października był więziony w londyńskim Tower oskarżony o szpiegowanie na rzecz papistów, lecz w końcu został zwolniony pod warunkiem, że opuści kraj. Jakiś czas później wrócił jednak do Oksfordu i dołączył do ojca George’a Nicholsa.

Bł. George Nichols był absolwentem Brasenose College, który ukończył w roku 1573. Później był nauczycielem w St Paul’s School w Londynie. Kontaktował się z tamtejszymi katolikami i został przyjęty do Kościoła. W 1581 roku wyjechał do Francji i wstąpił do angielskiego, katolickiego Douai College. Ponieważ był człowiekiem pobożnym i bardzo dobrze wykształconym już po trzech latach, w roku 1583 został wyświęcony na kapłana. Studiował jeszcze rok w Reims i powrócił na misję do Oksfordu, gdzie w tym czasie liczba katolików znacząco wzrosła. Podczas swojej posługi Nichols obok studentów i obywateli tego uniwersyteckiego miasta przyjął do Kościoła także osławionego bandytę Roberta Harcourta. Gdy ten uwięziony wyraził skruchę, Nichols udał się w przebraniu do więzienia i odebrał od niego wyznanie wiary.

Bł. Humphrey Pritchard był Walijczykiem, w 1589 roku miał zaledwie około dwunastu lat i służył u wdowy, katoliczki, właścicielki oberży „Pod Kołem Św. Katarzyny” na ulicy St Giles’ w Oksfordzie. Data i miejsce jego narodzin nie są znane, podobnie jak imię dzielnej kobiety u której służył.

Bł. Richard Yaxley urodził się w 1560 roku w Bostonie, w Lincolnshire. W 1582 roku rozpoczął studia w Reims i został tam wyświęcony w roku 1586. Niebawem wrócił do Anglii. Podczas swojej podróży do Oksfordu zatrzymał się na krótko w Denham, by odwiedzić swego przyjaciela ze studiów, błogosławionego Roberta Dibdale, który był kapelanem katolickiej rodziny aż do dnia swego męczeństwa w Tyburn w 1586 roku.

Wszyscy czterej zostali aresztowani w oberży „Pod Kołem Św. Katarzyny” w Oksfordzie (stała ona obok kościoła św. Marii Magdaleny, dokładnie naprzeciw ołtarza dedykowanego św. Katarzynie Aleksandryjskiej; obecnie część Balliol College). Szpiedzy donieśli władzom, że jest to głównie miejsce katolickiej aktywności w Oksfordzie. Prześladowcy najpierw przeszukali dom w Stanton St John należący do Henry’ego Rooke – znanego z tego, że udzielał schronienia katolickim księżom. Nikogo tam nie znalazłszy przyjechali w nocy do Oksfordu i usiłowali sforsować drzwi oberży. Służący Pritchard został aresztowany gdy tylko je otworzył, a oberżystka poprosiła o kilka minut na ubranie i w tym czasie ostrzegła śpiącego Belsona oraz księży Nicholsa i Yaxleya.

Dom był jednak otoczony i nie było sposobu by mogli go opuścić niedostrzeżeni. Stanęli naprzeciw intruzów i odpowiedzieli na ich pytania tak, by nie dawać powodów do podejrzeń. Ci jednak przeszukali gruntownie gospodę i znaleźli w niej należące do kapłanów paramenta. Pozwalało to przypuszczać, że choć jeden z nich był księdzem i wszystkich aresztowano. Wraz z nimi oberżystkę i jej służącego. Gdy aresztanci z eskortą odjechali przyjaciele i sąsiedzi zniszczyli, lub ukryli pozostałe „dowody zbrodni”.

Następnego dnia więźniowie zostali przesłuchani przez Martina Hetona, wicekanclerza uniwersytetu i kilku innych urzędników, wśród których był także Lillie, Mistrz Balliol College, i Willis, z St John’s College. Nichols i Yaxley – w nadziei uchronienia ich świeckich pomocników od zarzutu dawania schronienia zdrajcom – choć ujawnili, iż są katolikami, to odmówili przyznania, że są kapłanami. Jednak dowody znalezione w gospodzie świadczyły przeciwko nim i Nichols, jako starszy, wziął „winę” na siebie starając się przekonać przesłuchujących, że tylko on jest księdzem. Jednak wobec postawy Yaxleya, który nie był równie przekonujący jak Nichols, nie dano im wiary i uznano, że ten również musi być kapłanem. Świeccy zostali zamknięci na oksfordzkim zamku, a księża w starym więzieniu Bocardo znajdującym się w Bramie Północnej. Byli tam odwiedzani przez anglikańskich duchownych usiłujących skłonić ich argumentami teologicznymi do odstępstwa od „papistowskich zabobonów” – bez skutku. Wszyscy więźniowie zostali zakuci w kajdany i zaprowadzeni do Christ Church, gdzie pytano ich o innych katolików. Gdy odmówili udzielenia jakichkolwiek informacji kobieta została zwolniona za kaucją, a mężczyźni wysłani w drogę do Londynu.

W trakcie podróży dwunastoletni Humphrey w wyniku upadku z konia doznał ciężkich obrażeń. Współwięźniowie domagali się, by odstawić go z powrotem do Oxfordu, jednak całe zdarzenie jedynie rozbawiło eskortę, która zmusiła niezwykle cierpiącego chłopca do dalszej jazdy wierzchem. Ludzie mieszkający wzdłuż drogi wychodzili zobaczyć zdrajców. Spodziewali się „potworów i zbrodniarzy”, tymczasem zobaczyli ludzi o budzącej sympatię powierzchowności. Zdarzyło się, że doktorant z Magdalen College, niejaki Ellis, będący pod wielkim wrażeniem pogody ducha więźniów towarzyszył im do samego Londynu.

Oskarżony przez Tajną Radę Królewską o zdradę, Nichols odpowiedział: „Jestem tutaj, by nauczać Prawa Bożego, a nie po to, by odwodzić ludzi od wierności ich królowej” i potwierdził, że jest kapłanem. Yaxley i Belson powiedzieli tylko, iż są szlachcicami. Byli wówczas torturowani w Bridewell. Wykręcono im ręce do tyłu i powieszono za nie na piętnaście godzin. Po tym czasie Nichols i Yaxley zostali zidentyfikowani jako księża przez dwóch kapłanów-apostatów.

Aby zastraszyć katolików i ich sympatyków Rada zdecydowała, że wszyscy czterej będą sądzeni, skazani i straceni w Oksfordzie. Zostali tam przetransportowani w eskorcie sir Francisa Knollysa. Po przybyciu Knollys wezwał oberżystkę by odebrała swoją kaucję. Ta poprosiła, by mogła być sądzona wraz z mężczyznami, ale odmówił. Zamiast tego nakazał konfiskatę jej całego majątku i dożywotnio osadził w więzieniu.

Uważnie dobrano ławę przysięgłych, by znaleźli się w jej składzie jedynie protestanci. Więźniom miała być udowodniona zdrada, a jedyną karą mogła być śmierć. Szafot wzniesiono na Town Ditch (obecnie Broad Street). 5 lipca 1589 roku Belson i Pritchard poszli tam o własnych siłach, a obaj księża zostali przywleczeni za końmi.

Ojciec Nichols został powieszony jako pierwszy. Nie pozwolono mu nic powiedzieć. W ciszy uczynił znak krzyża i wszedł na drabinę, ucałował i pobłogosławił sznur. Ojciec Yaxley, którego młodość i szlachetna postawa poruszyły gawiedź zrobił to samo i ucałował zwłoki swego przyjaciela prosząc go o modlitwę. Następnie stracono Belsona, który czule uścisnął oba ciała zanim drabina została usunięta spod jego nóg. W końcu przyszedł czas Pritcharda. Chłopiec wszedł na szafot i przemówił do tłumu. Nie przeszkadzano mu nie sądząc, by niewykształcony służący miał do powiedzenia cokolwiek mądrego. Pritchard wyrecytował wyuczoną wcześniej formułkę: „Proszę wszystkich tu obecnych, by zaświadczyli, na tym świecie i w Dniu Sądu, że umieram, bo jestem katolikiem, czyli chrześcijaninem wiernym Kościołowi Świętemu”. Anglikański pastor zawołał z pogardą: „Nieszczęsny łajdaku, mówisz, że umierasz, bo jesteś katolikiem, a w swej głupocie nawet nie wiesz, co znaczy nim być!” I znów nie spodziewając się niczego sensownego pozwolił mu odpowiedzieć. A chłopak powiedział bardzo pewnie: „Może nie umiem ci powiedzieć mądrymi słowami, co to znaczy być katolikiem, ale Bóg zna moje serce i wie, że wierzę we wszystko w co wierzy Święty Rzymski Kościół. Czego nie powiem ci słowami, o tym zaświadczę krwią. Pastor dłużej z Pritchardem nie dyskutował i kazał usunąć drabinę.

Ciała męczenników zostały zdjęte z szafotu, poćwiartowane, okazane tłumowi z murów zamkowych, na różne sposoby zbezczeszczone, a w końcu zawisły na bramach miasta.

---*---


Warto przypominać, jakie konsekwencje może nieść za sobą przynależność do Kościoła. Oczywiście lepiej (i chyba łatwiej) byłoby ponieść męczeństwo w rodzaju tego, będącego udziałem św. św. Johna Fishera, czy Tomasza Morusa. Wartość ich śmierci polegała bowiem na niemożliwym do przecenienia znaku i świadectwie, a nie na męce, która ograniczyła się zaledwie do jednego ciosu topora uczynionego wprawną katowską ręką.

Jednak to wyjątki. Całe rzesze męczenników, często anonimowych, umierały – i nadal umierają – w niewysłowionych męczarniach. A teoretycy religii w rodzaju redaktora naczelnego katolickiego tygodnika „Idziemy”, księdza Henryka Zielińskiego, posądzają ich o bycie frajerami i zalecają albo katarskie kłamstwa, albo apostazję. Może rzeczywiście, gdyby pierwsi chrześcijanie decydowali się rzucać rzymskim bogom te kilka ziarenek kadzidła, to i atmosfera byłaby milsza i ładniej by pachniało. Ale, wtedy Syn Człowieczy z pewnością nie znalazłby wiary, gdy przyjdzie.

---*---

Mimo wszystko chyba najbardziej porusza los dzielnej oberżystki. Gdy jej czterej towarzysze zdobywali palmę męczeństwa, niebo i miejsce w annałach historii, ona gniła w lochu pozbawiona majątku (a to ważne, bo wówczas sam więzień, lub jego rodzina opłacali pobyt w więzieniu; w przeciwnym wypadku osadzeni głodowali, byli zmuszani do prostytucji itd. ). Ile czasu ta odważna wdowa tam spędziła, kiedy i w jakich okolicznościach umarła, a nawet jak się nazywała – tego nie wiemy.

________________________
na fotografiach (od góry): Msza u oksfordzkich dominikanów; tablica upamiętniająca męczenników; biskup Kenney dokonuje poświęcenia tablicy.