Dla naszego Trydenckiego Klubu Starych Kawalerów i Panien pora była idealna, ale jeśli idzie o utrudnienie życia rodzinom z dziećmi, to arcybiskupowi Gądeckiemu świetnie się to udawało. Ot, taka niewinna ideologiczna nienawiść do własnych diecezjan. Mniejsza, zostawmy go „diabłu i papistom”.
---*---
W końcu miałem dziś leniwą niedzielę. W końcu – bo nawet się za taką stęskniłem. Po Mszy poszliśmy z Agathą z Ravelstonu nad brzeg zatoki i powędrowaliśmy aż do Porto Bello. Może Północne było spokojne, a pogoda całkiem ładna. Szliśmy promenadą od czasu do czasu przysiadając na ławeczkach, by podziwiać widoki. Później szliśmy szerokimi plażami obserwując wody zatoki z jednej strony i długie szeregi nadmorskich kamienic z drugiej.
---*---
Jutro zostawię moja kochaną kuzynkę na pastwę szkockich jesiennych wichrów i wracam do Polski. Zdaję sobie sprawę, że nie napisałem tak wiele o zabytkach Edynburga, jak o ciekawych miejscach we Wschodniej Anglii i okolicach Londynu, ale jeszcze przywołam je w blogu, jeżeli tylko starczy mi ochoty, by go kontynuować.