Bruce Marshall jest jednym z moich ulubionych pisarzy określanych mianem katolickich. Sądzę jednak, iż z pisarzami jest podobnie jak ze ślusarzami – nie jest ważne, czy są katoliccy, ale czy są dobrzy w swoim rzemiośle. Marshall był.
Pisałem
już chyba, że przed kilkoma dniami przeczytałem powieść Marshalla pt. Stary żołnierz nie
umiera ( org. „Only fade away…”). Dziś udałem się na poszukiwanie domu, w
którym autor przyszedł na świat oraz w poszukiwaniu miejsc opisanych w książce, bo to chyba
jedyna powieść tego autora, której akcja w większej części toczy się w cieniu
Wzgórza Artura. Claude Cunningham Bruce Marshall znany jako Bruce Marshall
przyszedł na świat 24 czerwca 1899 roku w domu przy East Fettes Avenue pod
numerem 8. Jest to ulica, przy której zbudowano dwa kościoły. Na narożniku,
przy skrzyżowaniu z Comely Bank stoi prezbiteriański kościół św Szczepana (St Stephen’s
Church), a vis á vis miejsca narodzin pisarza jeden z tzw. Wolnych Kościołów.
Marshall był prezbiterianinem, więc przed swą konwersją, na którą zdecydował
się w wieku 17 lat zapewne chodził do św. Szczepana, ale z okna swego domu co
dzień oglądał kościółek, na którym dziś wisi tablica z napisem
True Jesus Chuch. Niestety, na elewacji domu pod nr. 8 nie ma żadnej informacji
o fakcie narodzin znanego w końcu pisarza, a sami jego mieszkańcy zdają się nie
mieć pojęcia nie tylko o Marshallu, ale nawet o Szekspirze. Szkoda.
Zwiedzając
Edynburg sfotografowałem kilka ulic i tablic z ich nazwami, które kojarzyłem z
lektury. Takie poszukiwania pozwalają lepiej zrozumieć nie tylko treść książki,
ale też fascynację powieściami, których akcja dzieje się w miejscach znanych
czytelnikom. Nie dziwi zatem popularność Krajewskiego sytuującego akcję swoich
kryminałów we Wrocławiu (czy może bardziej w Breslau), Masłowskiej w Warszawie,
czy Świetlickiego w Krakowie.