21.09.2008

Kominy to, czy minarety?

Dies Domini. Najbliższa Msza "trydencka" odprawia się w Scunthorphe. Miasto okropne, przemysłowe, pełne kominów, brudu i muzułmańskich emigrantów. Katolicki kościół stoi w samym środku dzielnicy, której główna ulica przypomina bardziej targ w Islamabadzie, niż typową małomiasteczkową High Street. Niegdyś okolicę zamieszkiwali robotnicy, zarówno Anglicy, jak Irlandczycy. Gdy się wynieśli ich miejsce zajęli wyznawcy proroka z pustyni.

Dziś kościołem p.w. Ducha Świętego gospodaruje mała wspólnota wiernych na czele z wielebnym Johnem, ich proboszczem. Warto skreślić kilka zdań o tym jak parafia powstała. Być może to historia podobna do tych, jakich w Anglii wiele, ale tym bardziej warto wiedzieć w jaki sposób Kościół podnosił się z ruin. To katolickie odrodzenie przypadło na czas Rewolucji Przemysłowej.

---*---

Spis ludności z roku 1851, ostatni przed odkryciem w tym regionie złóż rudy żelaza, rejestruje w okolicy populację o liczebności 1245 ludzi. Złoża, które odkryto w roku 1859 (a właściwie ponownie odkryto, bo była żelazo wydobywano tutaj już w czasach rzymskich), sprawiły że w kolejnym spisie z roku 1861 odnotowano wzrost o blisko 200 osób. W czasie pierwszych kilku lat dokonano kolejnych odkryć, tak iż pojawiło się zapotrzebowanie na kolejne ręce do pracy. Spis z roku 1871 odnotował podwojenie się populacji, a z 1891 populację na poziomie 7,5 tysiąca ludzi. Oznacza to, że w ciągu 40 lat w okolicach małego katolickiego kościółka stojącego w Brigg, sześć mil od Scunthorpe, liczba ludności wzrosła sześciokrotnie.

W połowie XVIII wieku najgorsze represje wobec katolików należały już przeszłości i około 1770 roku otwarto małą domową kaplicę w Brigg. W 1815 roku francuski ksiądz Pierre Moulin przyjechał do miasteczka, a jedna z wiernych podarowała im ziemię i ufundowała budowę domu. Do ojca Pierre’a dołączył jego brat Jacques, również będący księdzem i obaj własnymi rękami wznieśli kaplicę. Służyła ona miejscowym katolikom przez kolejne trzy lata, do czasu, gdy w sprawę zaangażował się miejscowy szlachcic o nazwisku Elwes, który wraz z rodziną dokonał konwersji na katolicyzm, udostępnił własny dom i udzielił wsparcia finansowego. Także katolicy ze Scunthorpe przyjeżdżali do Brigg, by uczestniczyć we Mszy, czy chrzcić dzieci. Ksiądz Kirby, nowy duszpasterz, zdawał sobie sprawę z niedogodności i widział potrzebę utworzenia misji także w Scunthorpe. Kirby przybył do miasta w uroczystość Wszystkich Świętych roku 1892 i odprawił Mszę przed domem na Mary Street - pierwszą publiczną Mszę w tym rejonie od czasów Reformacji.

W ciągu kolejnych pięciu lat Msza była odprawiana przez ks. Kirby’ego i w miarę możliwości księży z innych misji. W 1897 roku ks. Ruppert McAuley objął misję w Scunthorpe stając wobec trudnych zadań. Nie miał ani kościoła, ani zakrystii, ani plebanii, był raczej słabego zdrowia, a najbliższy duchowny, który mógłby go jakoś wspomóc mieszkał 8 mil (11km) dalej. McAuley pozostał tam jedynie przez siedem miesięcy, gdy stan jego zdrowia pogorszył się na tyle, że musiał zrezygnować. Nie znaleziono od razu stałego zastępstwa i obowiązki przejęli norbertanie z Crowle, którzy dojeżdżali nowopowstałą linia kolejową, a z braku domu mieszkali w miejscowym hotelu. Później sprowadził się tu ojciec Hooker, zakupił dom, a z jego frontowego pokoju zrobił kaplicę. Reszta domu służyła mu jako zakrystia i plebania. W związku z tą zmianą erygowano parafię pod wezwaniem Ducha Świętego.

Kolejny duszpasterz, ks. Mouthuy był Belgiem. W jakich okolicznościach pojawił się w kraju i w służbie biskupa Nottingham, tego dziś nie wiadomo. W tym miejscu nie czuł się dość pewnie, jednak był człowiekiem nawykłym do ciężkiej pracy i zorganizowanym. Choć nie był w mieście dłużej niż kilka miesięcy, to udało mu się zakupić kawałek ziemi między Frodingham Road i Berkeley Street. Zbudował drewniano-stalowy barak i wyposażył go jak kościół, z małym prezbiterium, ołtarzem, ławkami i amboną. Później dzięki wsparciu kolejnych konwertytów, rodziny Young z pobliskiego Kingerby Hall, rozpoczął budowę kościoła, jednak jeszcze przed jego ukończeniem zmuszony był do powrotu do rodzinnej Belgii. Powody nie są znane, ale wezwanie było nagłe i pilne. Trzeba zaznaczyć, że lokalizacja jaką wybrał belgijski ksiądz okazała się bardzo dalekowzroczna, a kościół z czasem stał się centralnym punktem dzielnicy robotniczej rozwijającego się ośrodka przemysłowego.

Ojciec Mouthuy został zastąpiony przez księdza Freda Askew, młodego człowieka o ascetycznym wyglądzie i takiej naturze, który święcenia uzyskał zaledwie dwa lata wcześniej. Askew zatrudnił zdolnego architekta, który ukończy budowę kościoła w ciągu roku, tak iż w listopadzie 1911 został konsekrowany przez biskupa Nottingham, dra Brindle. Rozpoczęło się normalne już życie parafialne.

Kościół nie zmienił się zbytnio od czasu konsekracji, nawet w czasach posoborowych nie zdecydowano się zastąpić ołtarza żadnym meblem, a jedynie wysunąć go z głębi prezbiterium. Warto dodać, że na jednej ze ścian wisi pokaźny wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej - widomy znak obecności Polonii.

Wspaniale jest znaleźć się na obczyźnie, a i tak móc każdej niedzieli przyjść na Mszę i poczuć się u siebie. I nie mówię tu broń Boże o polskiej Mszy, ale o łacińskiej, która oparłszy się nowinkarzom wszędzie w ten sam sposób się odprawia i świadczy o uniwersalnym charakterze Kościoła katolickiego.

---*---

Msza standard. Widać, że ksiądz od dawna celebruje wg Mszału Jana XXIII, bo dobrze zna ryt. Ministranci i schola równie sprawni. Jak to w małych społecznościach przy wyjściu z kościoła wierni spotkali się z księdzem. Jeden z parafian kupił nowy samochód i poprosił o jego poświęcenie. Auto Marcelego pod tym względem nadal było dziewicze, więc i ono zostało oddane w opiekę św. Krzysztofa.


Powrót przez Grimsby, które mocno Scunthorphe przypomina. Jaką ulgą było znów wjechać w rolniczą część Lincolnshire i oglądać z okien auta mijane wsie.

---*---

Ola i Marceli pysznie gotują. Być na ich wikcie, to dla mego starokawalerskiego żołądka prawdziwa rozkosz.