
Dziś angielscy katolicy pragną upamiętnić tamte bolesne wydarzenia i wznieść w Londynie stosowny monument. Organizatorzy akcji twierdzą nawet, że władze miasta zezwoliły, by pomnik stanął nad brzegiem Tamizy, w miejscu gdzie rzecz się dokonała. Chyba jednak nikt nie uwierzy dokąd nie zobaczy, a cała sprawa pewnie jeszcze nie raz wzbudzi emocje.
W tej chwili w ogóle trwa w Wielkiej Brytanii dość ożywiona dyskusja dotycząca Kościoła katolickiego. Zasięg debaty jest oczywiście ograniczony, bo sprawy religii nie cieszą się wielką uwagą przeciętnego poddanego Elżbiety II, ale wydarzenia związane z odejściem na emeryturę kardynała Cormac Murphy O'Connora, debata w Izbie Gmin na temat zmiany praw dyskryminujących katolików w dostępie do tronu, oraz słowa premiera Browna o możliwej wizycie papieża na Wyspie, sprawiają że tematyka katolicka coraz częściej gości w mediach.

Do tych prasowych spekulacji dołączają jeszcze głosy o możliwym, rychłym przyjęciu do Kościoła katolickiego całej struktury eklezjalnej jaką jest niezależna od Canterbury, konserwatywna Tradycyjna Wspólnota Anglikańska (TAC). W ubiegłym roku biskupi tej wspólnoty oświadczyli, iż przyjmują, że najpełniejsze i autentyczne wyrażenie wiary katolickiej można znaleźć w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Uchwalili też jednogłośnie tekst listu skierowanego do Stolicy Apostolskiej z prośbą o przyjęcie do pełnej jedności. I pięknie, ale wydaje się, że do rzeczywistej i pełnej jedności jest jeszcze daleko, bowiem urzędnicy Kurii Rzymskiej nadal są dość sceptyczni. Powody są cztery: pierwszy to wątpliwości dotyczące samej TAC, jej struktury kanonicznej i rzeczywistej liczby wyznawców, która wydaje się być zawyżana; drugi dotyczy biskupów, którzy w większości są żonaci, a jej prymas nawet dwukrotnie; trzeci to dalsze relacje z Arcybiskupem Canterbury i Kościołem Anglikańskim, a czwarty to dystans z jakim katoliccy biskupi w Wielkiej Brytanii podchodzą do pomysłu nadania TAC statusu prałatury personalnej (o jakiejś formie unii w ogóle nie wspominając!). Ich obawy zapewne budzi fakt, że gros duchowieństwa TAC jest dość konserwatywna, nie ogranicza się jedynie do krytyki ordynacji kobiet i homoseksualistów, i po pojednaniu z Rzymem może przyciągnąć katolików coraz bardziej krytykujących swój zblazowany episkopat.
Tak więc nadal obowiązującym i pożądanym jest model konwersji zgodny z instrukcją Kongregacji Nauki Wiary z 1980 roku, gdzie preferuje się osobiste nawrócenia, określa warunki na jakich anglikańscy księża mogą otrzymać święcenia w Kościele katolickim (anglikańskie święcenia uważane są za nieważne, albo bardzo wątpliwe) i opisuje na jakich zasadach, w wyjątkowych sytuacjach poszczególne parafie mogą – z zachowaniem pewnych elementów własnego dziedzictwa (głównie w liturgii) – być przyjęte do Kościoła katolickiego.
---*---
W Szkocji pogoda iście italska. Brakuje mi roweru, ale jazda nim w ruchu lewostronnym mogłaby być dla mnie tragiczna w skutkach. Natomiast jazda autem to pestka. W ubiegłym roku po półgodzinnej przejażdżce ulicami Edynburga czułem się jakbym zawsze prowadził w ten sposób.