26.08.2015

Ks. Węcławski: Mikrofon przeciwny duchowi liturgii



W nieco przykurzonej już stercie starych notatek znajduję wykład ks. prof. Tomasza Węcławskiego pt. „Pierwiastki liturgii”. Nie pamiętam kiedy i przy jakiej okazji został wygłoszony – może była to jakaś konferencja, a może regularny wykład na Wydziale Teologicznym UAM – ale musiało to być na długo przed 2007 r., gdy ów kapłan nie tylko porzucił stan duchowny i rodowe nazwisko (obecnie nazywa się Tomasz Polak) ale także Kościół katolicki i chyba w ogóle chrześcijaństwo. Wszystko to nie zmienia faktu, że wspomniany wykład jest bardzo interesujący. Przed laty zaznaczyłem w nim ołówkiem obszerny fragment dotyczący dźwięku i słowa. Przytaczam go, bo, jak sądzę, zawarta tam argumentacja może się przydać wszystkim, którzy walczą z „mikrofonizacją” liturgii, pielgrzymek czy z rozdętymi do niemożliwości plenerowymi koncelebrami.

Jakub Pytel

Ks. prof. Tomasz Węcławski, Pierwiastki liturgii (fragment) 

„Trzecim żywiołem liturgii jest dźwięk i słowo wypełniające i kształtujące przestrzeń. Liturgia jest najpierw zawsze liturgią słowa – w którym zostają przywołane „wielkie dzieła Boże” (por. Dz 2,11). Związek między dźwiękiem i przestrzenią w liturgii jest silniejszy, niż może się wydawać powierzchownemu spojrzeniu. Można mianowicie powiedzieć, że liturgia odbywa się tylko w takiej przestrzeni, którą obejmuje słyszalny dźwięk – słowo człowieka przemawiającego do człowieka. Można też pokazać, w jakim stopniu architektura przestrzeni liturgicznej podporządkowywała się tej zasadzie – albo inaczej: jak z pomocą architektury poszerzano przestrzeń (akustyczną), w której możliwa była liturgia.

Kościoły były tak budowane, aby w dużej przestrzeni, w której gromadzili się ludzie można się było słyszeć. Dzisiaj odkrywa się czasem tajemnicę takich kościołów. Niedawno dostałem płytę z muzyką cysterską, o której obecni odtwórcy twierdzą, że została ona stworzona do konkretnego kościoła z wykorzystaniem jego właściwości architektonicznych i rezonansu, który tylko w tym kościele jest taki właśnie.

Z tego punktu widzenia sztuczne wzmocnienie dźwięku jest przeciw duchowi liturgii – tak samo jak poszerzanie przestrzeni zgromadzenia poza zasięg ludzkiego głosu. Kwestia ta wymaga refleksji. Jej odniesieniem teologicznym powinno być również to, co wiemy o zgromadzeniach i ucztach uczniów Jezusa na wolnym powietrzu (poza miastem), zarówno przed Jego Paschą, jak i po niej. Także ich wielkość i zasięg (przestrzeń fizyczną i społeczną) wyznaczał ludzki głos, słowo i możliwość porozumienia (por. w związku z tym Dz 2,1-47 i opisaną tam przestrzeń gromadzącego się Kościoła (dziejową i kosmiczną, osobistą i społeczną), a zwłaszcza sprawę „rozumienia we własnym języku” tego, co się dzieje”.