11.06.2014

Żadnych złudzeń, profesorze Chazan!


Niektórzy tego oczekują, ale niech nikt nie ma złudzeń, że polscy biskupi wykonają jakiś mocny i zdecydowany gest poparcia wobec prof. Bogdana Chazana, dyrektora warszawskiego szpitala Świętej Rodziny, lekarza, na którym dokonuje się medialny lincz za to, że pozostał wierny nie tylko przysiędze Hippokratesa*, ale przede wszystkim moralnemu nauczaniu Kościoła.

Dlaczego profesor nie może liczyć na poparcie konferencji episkopatu? Odpowiedź jest dość prosta – ponieważ biskupi in gremio są strażnikami „aborcyjnego kompromisu” zapisanego w ustawie z 1993 r., czemu wielokrotnie dawali dowód. Gdy w 2007 r. za sprawą Marka Jurka, ówczesnego marszałka Sejmu, pojawiła się realna szansa na wpisanie do Konstytucji RP ochrony życia od poczęcia, biskupi nie udzielili tej inicjatywie żadnego istotnego wsparcia, a posłowie odwiedzający kurie i pytający swych pasterzy o to, jakie mają zająć stanowisko, rzadko spotykali się z zachętą, a częściej z obawą o możliwe skutki naruszenia wspomnianych ustaleń. Głos zabierali nieliczni hierarchowie, a wyczekiwane słowa wsparcia ze strony przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Michalika padły dopiero, gdy wszyscy byli już pewni (więc i on sam), że sprawa jest przegrana. Podobnie było pięć lat później, kiedy w parlamencie pojawił się projekt zakazu aborcji eugenicznej i uzyskał większość pozwalającą na skierowanie go do dalszych prac w komisjach – biskupi znów w swej większości milczeli.

Wróćmy jednak do prof. Chazana. Otóż jest on bodaj najbardziej znaczącym sygnatariuszem Deklaracji Wiary lekarzy katolickich. Nie była to inicjatywa konferencji episkopatu, lecz świeckich – konkretnie dr Wandy Półtawskiej, przyjaciółki papieża Jana Pawła II, która m. in. przyczyniła się do odejścia w zasłużonej niesławie abp. Paetza i do dziś przez sporą część biskupów jest traktowana chłodno. Niewiele zatem wskazuje, by akcja dr Półtawskiej została uzgodniona z konferencją, a skoro tak, to biskupi, choć nie wprost, się od niej dystansują – jedynym organem KEP, który udzielił wsparcia sygnatariuszom Deklaracji Wiary, i to po wielu dniach ich medialnego grillowania, był Zespół ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia i Chorych kierowany przez biskupa gorzowskiego Stefana Regmunta. Poszczególni biskupi bronią lekarzy, ale znaczące postaci Kościoła w Polsce (może poza abp. Hoserem) milczą, a nowy prymas abp Wojciech Polak pospieszył nawet uspakajać dziennikarzy, że „deklaracja wiary nie jest i nie będzie nigdy interpretowana jako odmowa pomocy w nagłym wypadku, w sytuacji, gdy życie jest zagrożone”. 

Wydaje się więc, że w opinii większości biskupów dr Półtawska kolejny raz rozpętała aferę, która zaszkodzi dalekosiężnym interesom Kościoła. Jedyne, co będą skłonni teraz zrobić, to sprawę wyciszać i minimalizować straty, a przedmiotem kompromisu pewnie będzie dyrektorski fotel prof. Chazana, a może i jego emerytura. Później cała sprawa Deklaracji Wiary z mediów zniknie. Tyle tylko, że lobby aborterów będzie miało gotową listę proskrypcyjną. I tak – choć może to kulawa analogia – sygnatariusze tego „votum wdzięczności dla Boga i dla Jana Pawła II” podzielą los meksykańskich Cristeros, których dorżnięto już po tym, gdy przedstawiciele Kościoła, aby minimalizować straty zawarli kompromis z rządem. Praktykujący ginekolodzy i położnicy może jakoś sobie poradzą, ale obawiam się o los studentów medycyny i późniejszy dostęp do lekarzy szanujących życie. 

Jakub Pytel


*Warto przypomnieć, że w przysiędze Hippokratesa padają słowa: „(...) Nie dam nigdy niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją”.