14.05.2010

"Co jest nie tak z tymi szkockimi prałatami?"

Członkowie stowarzyszenia Una Voce Scotland postanowili zorganizować celebrację chorałowej Mszy św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w katedrze św. Magnusa w Kirkwall na Orkadach (to najbardziej wysunięta na północ część Wielkiej Brytanii). Katedra, której powstanie datowane jest na rok 1137, jest od czasów Reformacji w posiadaniu prezbiteriańskiego „Kościoła Szkocji”. Jego władze nie sprzeciwiły się takiej celebracji, bowiem katolickie Msze i nabożeństwa episkopalne nie są tam niczym rzadkim.

Zastrzeżenia okazał się mieć katolicki ordynariusz Aberdeen, biskup Peter Moran. Co ciekawe nie wynikały one z faktu, że katedra jest czynnym ośrodkiem heretyckiego kultu (co poniekąd byłoby zrozumiałe), lecz dotyczyły kwestii rytu w jakim Msza ma być sprawowana, a także osoby celebransa. Smutne to, choć nie dziwi, bo szkoccy biskupi zdają się być zjednoczeni w postanowieniu, by jak najbardziej przeszkadzać w implementacji postanowień Summorum Pontificum w podległych sobie diecezjach (i tego złego wrażenia nie są w stanie przesłonić nawet koniunkturalne gesty kardynała O’Briena, który w Brompton paradował w cappa magna doprowadzając do ekstazy tamtejszych tradycjonalistów).

Ubiegłej jesieni bp Moran napisał do członków UVS, że „nie umknęło jego uwadze, iż zasięgali oni informacji o dostępności katedry św. Magnusa dla ewentualnej celebracji Mszy w forma extraordinaria”. Uwadze pasterza nie uszedł także fakt, że UVS poprosiło o takie celebracje ojców Michalea Mary i Anthony’ego Mary, byłych Redemptorystów Zaalpejskich, których wspólnota po negocjacjach z Komisją Ecclesia Dei uregulowała swój status kanoniczny. Bp Moran napisał, iż „choć ojcowie są teraz, na szczęście, w dobrych relacjach z Kościołem, to mają jak dotąd zaledwie ograniczone uprawnienia do sprawowania Mszy w tej diecezji”. Pisząc o relacjach obu ojców z Kościołem biskup powstrzymał się od stwierdzeń typu „pojednani”, „w pełnej łączności” itp., a użył stwierdzenia „in good standing with the Church” co bardziej pasuje do języka biznesu i jest wielce wymowne.

Damian Thompson, redaktor naczelny Catholic Herald napisał w związku z tym na swoim blogu: „Że co? Biskup Moran musiał pewnie czytać inne wydanie motu proprio niż to opublikowane przez Stolicę Apostolską, bo to niczego takiego nie stwierdza. Smutne, że arcybiskup Mario Conti z Glasgow prezentuje podobny brak zrozumienia. Co jest nie tak z tymi szkockimi prałatami?”

Co ciekawe (a może bardziej żałosne) Thompson chciał uzyskać informacje na ten temat u źródła i zatelefonował do sekretarza biskupa Morana. Ten obiecał oddzwonić, czego oczywiście nie zrobił. Thompson ponowił telefon. Tym razem odebrał biskup Moran i stwierdził: „Nie mam pojęcia o niczym, o czym Pan mówi. Zorientuję się w sprawie i oddzwonię”.

Thompson tak kończy swój wpis: << „Nie mam pojęcia o niczym” – gdy to mówił podpisany przez niego list leżał przede mną. Oczekuję twego telefonu, księże biskupie” >> .

Jeśli ktoś myśli, że nasza rodzima, polska hierarchia jest wolna od takich „słabości”, to oczywiście się myli („tradsi” mogliby służyć przykładami), ale mniejsza, bo to, co najbardziej uderza to stosunek biskupa do Synów Najświętszego Odkupiciela z Papa Stronsay (dawnych Redemptorystów Zaalpejskich). Nie znam kulisów ich pojednania z Rzymem, które przebiegało bardziej burzliwie niż wcześniej mi się wydawało: doszło do podziału wspólnoty, a impuls do podjęcia decyzji o negocjacjach z Ecclesia Dei miała dać powizytacyjna decyzja bpa Fellaya o konieczności zmian we władzach wspólnoty.

Jakby nie było działania biskupa Morana stawiają pod znakiem zapytania sens takich pojedynczych negocjacji z Ecclesia Dei. Pytanie, czy trzeba było się spieszyć i nie czekać na wynik rozmów Dottriny z Bracwem Św. Piusa X pozostaje otwarte.

---*---

Jeden z userów Forum Frondy zwrócił mi uwagę jak bardzo niekatualny stał się opis mego bloga mówiący o "trydenckich aktualnościach". Najpierw chciałem ów opis zmienić, ale uznałem, że lepiej umieścić w blogu post, który będzie z nim zgodny.