1.01.2010

Oktawa.

„Któż ocenić może świętość i doskonałość Tej, która wybrana została na Matkę Chrystusa? Jeśli temu, kto ma, będzie jeszcze więcej dane, a świętość i błogosławieństwo Boże idą w parze (jak powiedziano nam wyraźnie), jakaż musiała być transcendentna czystość Tej, którą stwórczy Duch raczył cudowną obecnością swoją ocenić? Jakież musiały być Jej zalety, skoro została wybrana na jedyną bliską krewną ziemską Syna Bożego, jedyną istotę, którą z racji prawa natury był on obowiązany czcić? Jedyną, która miała Go piastować i wychowywać, pouczać go dzień za dniem, gdy w mądrości i sile wzrastał? Rozważanie to prowadzi nas jeszcze wyżej jeśli tylko będziemy mieli odwagę pójść tą drogą; bo zastanówcie się, czym w istocie był stan uświęcony owej ludzkiej natury, z której Bóg ukształtował swego bezgrzesznego Syna – jeśli wiemy, że przecież „co rodzi się z ciała, jest ciałem” i że „nie można wydobyć niczego czystego z tego, co jest nieczyste”?..

…Nic nie jest tak sposobne do utwierdzenia w naszych umysłach przekonania, że Chrystus jest rzeczywiście uczestnikiem naszej natury i pod każdym względem – oprócz grzechu –
człowiekiem, jak łączenie Jego postaci z myślą o Niej, przez którą stał się naszym Bratem.”


W pierwszym dniu roku 2010 nie sposób nie wspomnieć Najświętszej Maryi Panny, której macierzyństwu poświecony jest dzień Oktawy Bożego Narodzenia, ale i postaci kardynała Newmana, którego beatyfikacja ma się w tym roku dokonać.

Kult Najświętszej Dziewicy jest istotną kontrowersją dzielącą ortodoksyjne chrześcijaństwo i protestantyzm, a traktaty mariologiczne i wszelka apologetyka formułowana przez katolików będących nimi od urodzenia zawsze wydawała mi się mało przekonywająca. W końcu ktoś, kto dorasta jako katolik kocha Bogarodzicę w sposób najzupełniej naturalny i bezkrytyczny – jak Włoch swoją matkę. Najlepszymi obrońcami zasadności czci, którą otaczamy Maryję są nawróceni heretycy. Oni ową trudność musieli pokonać, a jednym z nich był własnie John Henry Newman.

„(…) Chciałbym, aby było dobrze zrozumiane, po co w taki sposób przywołuję teksty ojców i Pisma Świętego. Nie po to, aby udowodnić ową naukę [o Nieokalanym Poczęciu - JB] , ale po to, by uwolnić ją od aury jakiegoś potwornego nieprawdopodobieństwa, które mogłoby w ludziach budzić skrupuły co do jej przyjęcia, kiedy Kościół ją ogłosi. Protestant może powiedzieć: „ O, ja nigdy, nigdy nie zdecyduję się na przyjęcie takiej nauki z rąk Kościoła i tysiąc razy wolałabym uznać raczej, że to Kościół się myli, niż przyjąć, że tak straszliwa nauka jest prawdziwa”. Ale dlaczego, zacny człowieku? Nie podniecaj się tak okropnie, niby koń, który parska, nie wiedząc, na co się sierdzi. Zastanów się nad tym, co ja chcę powiedzieć. Czy to jest w ostatecznym obrachunku na pewno irracjonalne? Czy na pewno sprzeczne z Pismem Świętym ? Czy na pewno sprzeczne z nauką pierwotnych Ojców? Czy na pewno bałwochwalcze? Nie mogę się nie uśmiechnąć, kiedy stawiam te pytania. Czyż raczej nie należy stwierdzić, że jednak coś za tą nauką przemawia – rozum, pobożność, tradycja, autorytet natchnionych tekstów? Możesz nie widzieć żadnej w ogóle racji, żeby wierzyć głosowi Kościoła; mogłeś jeszcze nie dorosnąć do tego, by mu wierzyć, ale cóż ta doktryna ma w sobie takiego, co mogłoby zachwiać twoją wiarą, jeśli masz wiarę, albo pogrążyć twój umysł w zamęcie, jeśli zaczynasz myśleć, że ona może pochodzić od Boga – tego ja nie mogę pojąć. Wiele, wiele jest nauk trudniejszych do zrozumienia niż doktryna o Niepokalanym Poczęciu. Nieskończenie trudniejsza jest nauka o grzechu pierworodnym. A ta właśnie trudność w stosunku do Maryi nie istnieje. Nie jest trudno uwierzyć, że dusza zostaje połączona z ciałem bez grzechu pierworodnego; wielką tajemnicą jest raczej to, że ktokolwiek, że wiele milionów istot rodzi się z tym grzechem. Nasze więc nauczanie o Maryi ma o jedną trudność mniej, niż nasze nauczanie o ogólnym stanie ludzkości.

Mówię z naciskiem: Może być wiele usprawiedliwień w Dniu Ostatecznym, dobrych czy słych, dla faktu, że się nie było katolikiem; jednego usprawiedliwienia nie mogę pojąc, takiego mianowicie: „O Panie, nauka o Niepokalanym Poczęciu tak uwłaczał Twojej łasce, tak niezgodna była z nauką o Twojej Męce, tak kłóciła się z Twoimi słowami w Księdze Rodzaju i w Apokalipsie, tak odbiegała od nauczania pierwszych twoich świętych i męczenników, że dała mi prawo do odrzucenia jej bez względu na jakiekolwiek ryzyko – i do odrzucenia Twojego Kościoła, który ją głosił. Wobec tej nauki mój osobisty sąd ma pełne prawo przeciwstawić się sądowi Kościoła. Oto racja dla której żyłem i umarłem jako protestant”.


---*---


Pierwszy fragment pochodzi z J.H. Newman, Parochial and Plain Sermons, kazanie 12, t. II, 1835; drugi fragment z Memorandum o Niepokolanym Poczęciu tamże umieszczonego. Oba fragmenty, w tłumaczeniu Zygmunta Kubiaka, pochodzą z książki pt. „John Henry Newman. Rozmyślania i Modlitwy. Poezje”.