Przed rokiem 1992, w
którym Stolica Święta opublikowała Katechizm Kościoła Katolickiego, V
przykazanie kościelne brzmiało: „W czasach zakazanych zabaw hucznych nie
urządzać”. Kiedy przypadały owe „czasy zakazane”? Jak poucza nas sapieżyński Katechizm Religii Katolickiej wydany w
Krakowie w 1945 r. „Czasy zakazane trwają od pierwszej niedzieli Adwentu do
Bożego Narodzenia włącznie i od środy Popielcowej do Wielkiejnocy włącznie”.
Ani jednego słowa o wszystkich piątkach roku! Piątkowa wstrzemięźliwość od
mięsa – owszem, bo to regulowało przykazanie III, w którym prawodawca polecał „posty
nakazane zachowywać”, ale o zabawach ani słowa.
Po roku 1992,
publikując wspomniany Katechizm Kościoła Katolickiego, Stolica Apostolska ujednoliciła
przykazania kościelne w całym świecie. Wówczas przykazanie dot. uczestnictwa w
zabawach brzmiało: „Zachowywać
nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego
Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach”. Zatem nie tylko połączono
treści zawarte wcześniej w przykazaniach III i V, ale i zrezygnowano z terminu „czasy
zakazane” zamiast tego wskazując na Wielki Post, a zupełnie pomijając Adwent,
który odtąd nazywany był „radosnym czasem oczekiwania” (tak, jakby udziałem Żydów
czekających Mesjasza były cztery tysiące lat radości, a nie grzechu, cierpień,
niewoli i prześladowań!).
I tutaj w polskich biskupach odezwało się sumienie i rozum. Oczywiście,
byli pewni, że oto nastąpiła nowa wiosna Kościoła, że teraz będzie już tylko
lepiej, radośniej i piękniej, ale jednak coś im podpowiadało (a może Ktoś), że
rozluźnianie dyscypliny do niczego dobrego nie doprowadzi. I tak, mając dobre
intencje – właśnie takie, którymi sam Lucyfer brukuje piekło – zamiast próbować
powrócić do dawnej dyscypliny, zrobili jedną z największych głupot, jaką tylko można
było zrobić. Głupotę świadczącą o ich zupełnym oderwaniu od rzeczywistości.
Ach, gdyby oni byli oderwani od dóbr tego świata! Ale nie – oni byli oderwani
od rzeczywistości… I tak w 2002 r. KEP poprosiła Stolicę Apostolską o zgodę na dokonanie
zmiany w V przykazaniu kościelnym, którego druga część odtąd miała brzmieć: „…
w okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach”. Tak więc dawne ciężary
Adwentu rozłożono na wszystkie piątki roku. A piątkowe wieczory od lat były już
wyczekiwanym przez cały roboczy tydzień czasem spotkań towarzyskich, zabaw,
dyskotek i prywatek, w których uczestniczyli również najpobożniejsi katolicy
odmawiając tylko jedzenia chipsów o smaku bekonu i pizzy z szynką. I wówczas na
te imprezy – niczym pythonowska hiszpańska inkwizycja, której nikt się nie
spodziewa – wparowali księża biskupi i zakrzyknęli, że nie wolno, że grzech,
sromota i nieobyczajność.
Być może, że piątek nie jest właściwym dniem do zabawy, ale ich ekscelencje
wybrali sobie bardzo zły czas na tłumaczenie tego młodzieży. I czas i sposób.
Skończyło się na tym, że większość zignorowała ich polecenia, a mniejszości,
która wykazała się synowskim posłuszeństwem i przez lata odmawiał uczestnictwa
w zabawach – a nie jest rzeczą łatwą zrezygnować z piątkowych imprez szkolnych,
studenckich, firmowych, czy po prostu wytłumaczyć dziecku, że nie weźmie
udziału w szkolnym balu karnawałowym – z tych wszystkich wiernych katolików księża
biskupi zrobili po prostu skończonych frajerów.
I niech teraz jeszcze przekonają słabo religijnie wyedukowaną młodzież,
że skoro co kilka lat mogą oni – biskupi – dowolnie zmieniać piąte przykazanie
kościelne, to nie mogą nieco zmienić szóstego przykazania Bożego. By żyło się
łatwiej. Wszystkim.
Jakub Pytel