Niektórzy tego oczekują, ale niech
nikt nie ma złudzeń, że polscy biskupi wykonają jakiś mocny i zdecydowany gest poparcia
wobec prof. Bogdana Chazana, dyrektora warszawskiego szpitala Świętej Rodziny, lekarza,
na którym dokonuje się medialny lincz za to, że pozostał wierny nie tylko przysiędze
Hippokratesa*, ale przede wszystkim moralnemu nauczaniu Kościoła.
Dlaczego
profesor nie może liczyć na poparcie konferencji episkopatu? Odpowiedź jest
dość prosta – ponieważ biskupi in gremio są strażnikami „aborcyjnego kompromisu”
zapisanego w ustawie z 1993 r., czemu wielokrotnie dawali dowód. Gdy w 2007 r. za
sprawą Marka Jurka, ówczesnego marszałka Sejmu, pojawiła się realna szansa na
wpisanie do Konstytucji RP ochrony życia od poczęcia, biskupi nie udzielili tej
inicjatywie żadnego istotnego wsparcia, a posłowie odwiedzający kurie i pytający
swych pasterzy o to, jakie mają zająć stanowisko, rzadko spotykali się z zachętą, a częściej z obawą o możliwe skutki naruszenia wspomnianych ustaleń. Głos zabierali nieliczni
hierarchowie, a wyczekiwane słowa wsparcia ze strony przewodniczącego
Konferencji Episkopatu Polski abp. Michalika padły dopiero, gdy wszyscy byli już
pewni (więc i on sam), że sprawa jest przegrana. Podobnie było pięć lat później, kiedy w
parlamencie pojawił się projekt zakazu aborcji eugenicznej i uzyskał większość
pozwalającą na skierowanie go do dalszych prac w komisjach – biskupi znów w
swej większości milczeli.
Wróćmy
jednak do prof. Chazana. Otóż jest on bodaj najbardziej znaczącym sygnatariuszem
Deklaracji Wiary lekarzy katolickich. Nie była to inicjatywa konferencji
episkopatu, lecz świeckich – konkretnie dr Wandy Półtawskiej, przyjaciółki
papieża Jana Pawła II, która m. in. przyczyniła się do odejścia w zasłużonej niesławie abp.
Paetza i do dziś przez sporą część biskupów jest traktowana chłodno. Niewiele zatem
wskazuje, by akcja dr Półtawskiej została uzgodniona z konferencją, a skoro
tak, to biskupi, choć nie wprost, się od niej dystansują – jedynym organem KEP,
który udzielił wsparcia sygnatariuszom Deklaracji Wiary, i to po wielu dniach ich
medialnego grillowania, był Zespół ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia i Chorych kierowany przez biskupa gorzowskiego Stefana Regmunta. Poszczególni biskupi bronią lekarzy, ale znaczące postaci Kościoła w Polsce (może poza abp. Hoserem) milczą, a nowy prymas abp Wojciech Polak pospieszył nawet uspakajać dziennikarzy, że „deklaracja wiary nie jest i nie będzie nigdy interpretowana jako odmowa pomocy w nagłym wypadku, w sytuacji, gdy życie jest zagrożone”.
Wydaje się więc, że w opinii większości biskupów dr
Półtawska kolejny raz rozpętała aferę, która zaszkodzi dalekosiężnym interesom Kościoła. Jedyne, co będą skłonni teraz zrobić, to sprawę wyciszać i minimalizować straty, a przedmiotem kompromisu pewnie będzie dyrektorski fotel prof. Chazana, a może i jego emerytura. Później cała sprawa Deklaracji Wiary z mediów zniknie. Tyle tylko, że lobby aborterów będzie miało gotową listę proskrypcyjną. I tak – choć może to kulawa analogia – sygnatariusze tego „votum wdzięczności dla Boga i dla Jana Pawła II” podzielą los meksykańskich Cristeros, których dorżnięto już po tym, gdy przedstawiciele Kościoła, aby minimalizować straty zawarli kompromis z rządem. Praktykujący ginekolodzy i położnicy może jakoś sobie poradzą, ale obawiam się o los studentów medycyny i późniejszy dostęp do lekarzy szanujących życie.
Jakub Pytel
*Warto
przypomnieć, że w przysiędze Hippokratesa padają słowa: „(...) Nie dam nigdy
niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje
i sztukę swoją”.