Fronda pl. chwali się dziś, że „osiąga błyskawiczny wzrost oglądalności”, i że „jest coraz bliżej dwóch konkurencyjnych prawicowych portali”.
Cóż,
doceniam, że redakcja tego niegdyś godnego polecenia katolickiego serwisu gra w
otwarte karty jasno stwierdzając, że to, na czym zależy jej przede wszystkim,
to oglądalność/klikalność. A ta w przypadku Frondy przekłada się tylko na
wpływy z reklam. Na nic więcej. Bo Fronda w tym kształcie, jaki prezentuje dziś
– a stała się karykaturą tego, do czego aspirowała jeszcze jakiś czas temu,
czyli rzetelnego, w miarę profesjonalnego katolickiego portalu – nie jest w
stanie wpływać na poglądy, umysły i sumienia swoich czytelników.
Dziennikarz
redagujący samochwalczą notatkę musiał znajdować się w stanie upojenia
alkoholowego, gdy pisał, że portal swój sukces zawdzięcza „ciężkiej pracy”
redakcji, choć dla zatrudnionych tam osób jest to z pewnością duże wyzwanie.
Problem w tym, że przez swoje wysiłki każdego dnia kilkakrotnie kompromitują
starą i rozpoznawalną markę „portalu poświęconego”. O ile da się jeszcze czytać
dłuższe, zamówione teksty pojawiające się w oknie pod winietą (choć i one są
pełne literówek i błędów ortograficznych świadczących o braku szacunku do
czytelnika), to bieżące informacje kopiowane z Onet.pl, Gazety Wyborczej
czy PinkNews.co.uk – anglojęzycznego portalu dla homoseksualistów (translated
by Google), są po prostu niestrawne; są dowodem ignorancji, a czasami i głupoty
piszących. Dokąd wśród różnych pożal się Boże dziennikarzy podpisujących się
skrótami „pac”, „Beb”czy „Ab” znajdował się jeszcze „ToR” (jeden z redaktorów
pisma Christianitas), to było tam jeszcze co przeczytać (nawet wywiady z
Michałem Barcikowskim, jego redakcyjnym kolegą, wydawały się strawne), ale dziś…
Nie
jestem wrogiem Frondy, a ten wpis jest po prostu głosem rozpaczy człowieka,
który niegdyś polecał ten portal jako katolicki i utrzymujący wysoki poziom, a
dziś musi się tych rekomendacji wstydzić. Zresztą myślę, że każdy przytomny
czytelnik „portalu poświęconego” wie, o czym mówię. Żeby nie być gołosłownym
poniżej zamieszczam zrzut z ekranu prezentujący jedną z losowo wybranych
informacji (przykro mi, że padło na p. Sebastiana Morynia; nie znam go, więc to
nic osobistego) będący dowodem na poziom dziennikarstwa w portalu Fronda.pl: 10
zdań, a w nich przynajmniej 10 błędów (o składni, stylu i ogólnej wartości
informacji nie wspominając).
Panie
Doktorze Terlikowski, zrób Pan coś!
Jakub
Pytel
PS
Jeśli ktoś w moim blogu znajdzie błędy, to proponuję kliknąć tutaj.