Niedawno
duński parlament, który jest najwyższą władzą ustawodawczą dla państwowego
Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego przeforsował ustawę, zgodnie z którą
pastorzy będą musieli błogosławić „małżeństwa jednopłciowe”. W ślad za duńskim
miał iść Kościół Anglii, ale okazało się, że anglikanie – jak stwierdził prymas
Welby – nie są na ten krok jeszcze gotowi. Trzeba jednak pamiętać, że choć
ciałem ustawodawczym w Kościele Anglii jest synod, to jego władza jest tylko
delegowana i pochodzi z nadania parlamentu; trudno zatem mieć nadzieję, że
naciski homoseksualnego lobby w tej sprawie ustaną.
Dziś
Richard Inwood, anglikański ordynariusz diecezji Southwell i Nottingham
suspendował pastora Jeremiego Pembertona, który niedawno zawarł cywilny związek
ze swoim partnerem (nie trzeba dodawać, że nie był to partner do brydża). Biskup
zakazał Pembertonowi posługi we wszystkich kościołach diecezji, ale że w
anglikanizmie nic nie jest do końca i na serio, to pozwolił mu nie opuszczać
stanowiska kapelana szpitali w Lincoln. Brytyjska prasa już zapowiada, że
Pemberton zamierza swoją sprawę skierować do sądu cywilnego. Proces potrwa, ale
Pemberton go w końcu wygra. I dobrze, bo być może to otrzeźwi kolejną grupę anglikanów
i pchnie ku jedności Kościoła katolickiego. Tak się przecież stało 150 lat
temu, gdy w wyniku tzw. sprawy pastora Gorhama na katolicyzm nawrócił się Edward
H. Manning, późniejszy kardynał i prymas Anglii i Walii.
Otóż
9 marca 1850 roku Judicial Committee of the Privy Council (brytyjski
odpowiednik Sądu Najwyższego) w procesie apelacyjnym wydał prawomocny wyrok na
korzyść wielebnego George’a C. Gorhama. Biskup Exeter, Henry Phillpotts,
usunął pastora Gorhama z urzędu proboszcza parafii św. Pawła w Bramford Speke
pod zarzutem głoszenia nauk sprzecznych z doktryną anglikanizmu – pastor
głosił inspirowany kalwinizmem pogląd o warunkowości odrodzenia przez chrzest
uzależnionego od dojrzałej, rozumnej decyzji katechumena; jest to pogląd
niezgodny z XXVII (spośród 39.) Artykułów Wiary Kościoła Anglii. Anulowanie
decyzji biskupa przez świecki trybunał będąc wyrazem absolutnej dominacji
państwa nad Kościołem Anglii szczególnie poruszyło sympatyków katolicyzującego
ruchu oksfordzkiego. Część z nich, jak William Gladstone, przyszły premier
rządu, ograniczyła się do protestów, ale inni – uznając ostatecznie, że nie
jest możliwe, by Kościół Anglii stanowił część Kościoła powszechnego, bo
utracił wszelkie właściwe temu cechy – postanowili o konwersji na katolicyzm.
Wśród nich znaleźli się właśnie prominentni duchowni tzw. Kościoła Wysokiego: wspomniany Edward H. Manning, Robert I.
Wilberforce i James Hope-Scott.
Ci
spośród pastorów, którzy nie zdecydowali się na konwersję później protestowali wobec
ingerencji państwa np. w dziedzinę liturgii i dali początek ruchowi
rytualistycznemu, który znów stał się drogą do Kościoła katolickiego dla
kolejnych anglikanów.
Jak
widać kryzysy w anglikanizmie zwykle przysparzały wiernych Kościołowi
katolickiemu. Tak jest i teraz, mimo że Kościół katolicki także znajduje się w
głębokim kryzysie.
Jakub
Pytel