Widziałem
ok. 40-minutowy zapis wideo spektaklu Rodriga Garcii pt. „Golgota Picnic” (całe
przedstawienie trwa ok. 2,5 godz.) – było to połączenie oficjalnego materiału
reklamującego spektakl wystawiany przed dwoma laty we Francji i zdjęć
„nieoficjalnych”, wykonanych przez tamtejszych katolików podczas przygotowań do
protestów. Dziś, w Polsce, usiłuje się nam wmówić, że „głównym tematem tego
przedstawienia nie jest chrześcijaństwo ani śmierć Chrystusa, lecz kondycja
europejskiego społeczeństwa pogrążonego w konsumpcjonizmie i hedonizmie oraz
duchowej pustce”. Prawda wygląda zgoła inaczej. To, co obrońcy spektaklu
uczenie nazywają „dekonstrukcją osoby i przesłania Jezusa z Nazaretu”, jest
wulgarną, antychrześcijańską, pełną religijnych odniesień teatralną orgią,
podczas której lży się wszystko, co dla katolików, dla chrześcijan, jest
najświętsze, a przy tym, w warstwie tekstowej – bo aktorzy toczą na scenie
„filozoficzne dyskusje” – sztuka ta jest
prymitywna i po prostu nudna.
Większość
moich przyjaciół i znajomych to praktykujący, bardziej lub mniej zaangażowani
katolicy, ale nie unikam towarzystwa innowierców i agnostyków, bo ich obecność
jest inspirująca, zmusza do obrony lub rewizji poglądów; z ateistami mam
problem, bo ci są albo ignorantami, albo ludźmi grzeszącymi intelektualną
pychą, przez co wystawiają na próbę moją miłość bliźniego. W takim właśnie
towarzystwie – trojga katolików, ewangelika, dwojga agnostyków i ateisty –
wczoraj wieczorem oglądałem wspomniany film. Nasze reakcje bardzo się nie różniły:
sztuka okazała się prymitywna, wzbudzała zażenowanie, a jej ostrze jest
wymierzone nie we współczesną cywilizację, lecz w chrześcijaństwo, a przede
wszystkim, co przyznali obecni niekatolicy, w Kościół rzymskokatolicki. Mimo
różnic w postrzeganiu szczegółów (np. wypłynęła kwestia postawy Kościoła w
Argentynie podczas dyktatury gen. Videli i oskarżeń wobec nowo wybranego
papieża o współpracę z juntą – nieprawdziwych, jak się później okazało) miało
się wrażenie uczestnictwa w dość taniej prowokacji, bo autor, ku uciesze ludzi
sobie podobnych, uderza w tych, którym bronić się najtrudniej.
Panu
Garcii, jego polskim apologetom, propagatorom jego sztuki i wszystkim innym
obrońcom „niezależności twórców” warto zadedykować słowa wypowiedziane przez
człowieka im podobnego, ale nieukrywającego swych intencji. W maju tego roku,
podczas procesu o obrazę uczuć religijnych, Jerzy Urban mówił tak: „O ile z
pobożności Żydów zdarza nam się śmiać, to z muzułmanów śmiać się boję, bo oni
zabijają. Gdyby katolicy w Polsce zabijali, to też bym ich nie ruszał, bo
jestem tchórzem”.
O
rzeczywistym charakterze wydarzenia świadczy również to, że w swoistej zemście
za odwołanie poznańskiego spektaklu, w innych miastach zaczęto organizować
projekcje i czytania scenariusza bluźnierczej sztuki; w zdecydowanej większości
mają się one odbyć właśnie w dzisiejsze święto Najświętszego Serca Pana Jezusa
– serca przebitego na Golgocie.
Jakub Pytel