Pisałem
kiedyś o „dyskretnym uroku dyplomacji”. Ale dyplomacja nie zawsze posiada jakikolwiek urok. Pozostając w klimatach bizantyńskich publikuję fragment listu
Liutpranda, biskupa Cremony, posła cesarza Ottona I Wielkiego na dwór w
Konstantynopolu. Cesarz Nicefor II Fokas nie szczędził rzymskiemu ambasadorowi upokorzeń,
a ten odpłacił mu pięknym za nadobne pisząc w sprawozdaniu dla swego pana:
„A gdy on, niczym skradające się
monstrum podążał do kościoła, śpiewacy wykrzykiwali w uwielbieniu: «Patrzcie,
oto wschodzi gwiazda poranna, oto nadchodzi jutrzenka. Jego spojrzenie odbija
promienie słońca. Oto on - biała śmierć Saracenów, Nicefor, władca». I dalej śpiewali:
«Niech żyje nasz władca, Nicefor! O, wy ludy, uwielbiajcie go i milujcie; przed
nim samym swój kark zegnijcie!»
O ileż słuszniej mogli śpiewać: «Dalej, ty wypalony węglu, ty głupcze, co leziesz niczym stara kobieta, a czart w twoim spojrzeniu; ty wieśniaku, włóczący sie po ohydnych miejscach - o kozim kopycie i łbie rogatym, na czterech nogach; szczeciniasty. Ty nieopanowany, o chłopskim obejściu, brutalny i włochaty barbarzyńco z Kapadocji!»
On zaś, uniesiony pochlebstwami
tamtych głupców, wkracza do kościoła Mądrości Bożej (…)»” (Relatio de legatione Constantinopolitana, fragment w tłum. Pawła K.
Długosza).
Ciekawe czy i dzisiaj dyplomatom zdarza się pisać podobnie smakowite raporty? Trzeba przejrzeć publikacje WikiLeaks.