U dziennikarzy
portalu Fronda.pl, obcięta głowa dobosza Rigbiego, brytyjskiego żołnierza
zarżniętego tępym rzeźnickim nożem na jednej z ulic Londynu (tępym, bo w końcu
okazało się, że wyznawca miłującej pokój religii, który się tej zbrodni
dopuścił, nie zdołał nieszczęsnego dobosza skutecznie zdekapitować) wywołała
skojarzenie z obciętą i zatkniętą na palu głową brytyjskiego generała-majora Charlesa
Gordona, poległego w 1885 r. podczas obrony Chartumu przed wojskami islamskich mahdystów.
Skojarzenie słuszne, choć mam inne, jak mi się wydaje jeszcze trafniejsze.
Dziś mija 560 rocznica
upadku Konstantynopola zdobytego przez sułtana i kalifa Mehmeda II – najwyższego
wówczas religijnego przywódcę muzułmanów. To właśnie Mehmed kazał pozbawić głowy ciało
cesarza Konstantyna XI Paleologa i osadzić ją na kolumnie na placu Augusteum, a
później zakonserwowaną w miodzie obwozić po muzułmańskich dworach („Kiedy
więc spotkacie tych, którzy nie wierzą, to uderzcie ich mieczem po szyi”, Koran 47,4).
Islamska agresja była
bezpośrednią przyczyną upadku Cesarstwa Wschodniego, ale najpewniej nie doszłoby
do niego, gdyby nie przyczyny, których należy szukać w samym Bizancjum. Można je
znakomicie opisać cytatem ze słów Chrystusa Pana, który mówił do faryzeuszów,
że „dom, jeśliby przeciw sobie był rozdzielony, taki dom nie może się ostać”
(Mk 3,25). I nie chodzi tylko o to, że historia bizantyjskiego dworu przypomina
krwawą szekspirowską pięcioaktówkę Tytus
Andronikus, o której znawcy teatru mówią, że gdyby miała akt szósty, to
wówczas mordowano by już widzów w pierwszych rzędach. Idzie również o rolę
Zachodu, który w decydującej chwili nie kiwnął palcem w obronie Konstantynopola
(choć nie należy zapominać o poświęceniu garstki śmiałków z Wenecji, Genui i Katalonii),
a 250 lat wcześniej, w wyniku niesławnej IV krucjaty, doprowadził Bizancjum do
upadku, z którego Cesarstwo już się nie podniosło. To wówczas rycerze z Zachodu
zmienili cel swojej pielgrzymki, którym nie był już Grób Pański, ale groby cesarzy
Bizancjum. Różnica była taka, że Grób Pański był pusty, a groby cesarskie pełne
kosztowności (od bizantyjskiego historyka Niketasa Choniatesa wiemy, że nie
oszczędzono nawet grobu Justyniana Wielkiego, którego zwłoki ograbiono – na
Zachodzie powiemy zwłoki, ale dla prawosławnych były to relikwie, bo Justynian,
czego by o nim nie sądzić, czczony jest przez nich jako święty).
Tymi, którzy jako
pierwsi wdarli się do upadającego Drugiego Rzymu byli janczarzy – oddziały
formowane z porwanych chrześcijańskich chłopców zmuszanych do przyjęcia islamu
i wychowywanych na religijnych fanatyków gotowych zginąć w imię religii, która
ich uciemiężyła. Kim innym, jeśli nie współczesnym janczarem był morderca dobosza
Rigbiego, Michael Adebolajo? Urodził się przecież w praktykującej
chrześcijańskiej rodzinie w Wielkiej Brytanii. I to na Wyspach, a nie w
Nigerii, skąd pochodzą jego rodzice, dostał się pod wpływ muzułmańskich imamów
i jako nastolatek przeszedł na islam.
Brytania jest dziś
przeżarta polityczną poprawnością (o czym świadczą kolejne aresztowania
internautów dających upust swej bezsilnej złości) i tak finansowo zależna od kapitału
spod znaku półksiężyca, jak Bizancjum było przeżarte korupcją, a w całej
Europie Zachodniej nie ma dziś żadnej wspólnej idei, która byłaby w stanie
zjednoczyć jej mieszkańców w walce przeciwko muzułmańskiemu zagrożeniu. „Będziemy
bronić naszego stylu życia” – mówią politycy, ale przecież nikt nie będzie
umierać za „styl życia”. Jedyną receptą wydaje się poważne potraktowanie przez
Europejczyków możliwości powrotu do ich chrześcijańskiej wiary. I tutaj ujawnia
się kolejne podobieństwo do sytuacji Bizancjum. Kiedy szukając obrony dla swego
kraju cesarz Konstantyn XI zawarł unię z Rzymem, wówczas usłyszał od swych wzburzonych
poddanych, że „woleliby zobaczyć w środku miasta turecki turban, niż papieską tiarę”.
Wygląda więc na to, że
historia się powtórzy, bo nie sądzę by Brytyjczycy byli w stanie powtórzyć nad
Tamizą zwycięstwo lorda Kitchenera spod Omdurmanu, albo Polacy – zarówno na ci Wyspach,
jak i ci na Kontynencie – potrafili dokonać dzieła podobnego temu, którego
dokonał król Jana III (swoją drogą w tym roku mija również 330 rocznica
Wiktorii Wiedeńskiej, kiedy to na jakiś czas – na jaki, to się dopiero okaże –
powstrzymano islam w jego marszu przez Europę).
Cóż, muszę się pospieszyć
ze zwiedzaniem angielskiej prowincji, zanim widoki zostaną zeszpecone przez
wieże minaretów.
Jakub Pytel