Zewsząd słyszę, że
abdykacja Benedykta XVI to coś zupełnie normalnego, że nie jest to żaden precedens,
bo przecież Celestyn V, bo Grzegorz XII… Równie dobrze premier Cameron mógłby
kazać ściąć Elżbietę II, a później w Izbie Gmin tłumaczyć, że to nie precedens tylko
zwyczaj, bo przecież 400 lat temu Elżbieta I nakazała egzekucję Marii Stuart, a
niedługo później Cromwell kazał ściąć Karola I. I co? I nic, świat się nie
zawalił, a Anglia wciąż jest monarchią.
Wielu dziś gorszy się
publicznym zadawaniem pytań o status papieża Benedykta XVI po jego abdykacji i
wyborze nowego Biskupa Rzymu. Mówią, że decyzje z pewnością zapadną już niebawem
i na odpowiednim szczeblu, a w ogóle to nawet nie wypada roztrząsać takich
spraw. Ale dlaczego – przecież nikt nie umarł! Poza tym to kwestia nie tylko
bardzo ważna, ale też niezwykle interesująca. Myślę zresztą, że spora część „zgorszonych”
pragnie odwrócić uwagę od faktu, że to, co rzekomo ma być rutyną, nie przypomina
niczego innego w historii i rzeczywiście stanowi groźny precedens. Ale mniejsza
o nich.
Watykański protokół dyplomatyczny z pewnością szybko pokona problemy z tytulaturą. Gorzej będzie, gdy
chodzi o kwestie prawne. Kiedy pierwszy raz usłyszałem, że przyszły ex-papież
chce wieść życie w odosobnieniu i poświęcić się modlitwie, byłem pewien, że
opuści Rzym i przeniesie się do jednego z klasztorów w Niemczech lub Austrii.
Jakoś nie wyobrażałem sobie, by mógł zostać na Watykanie, bo stawiałoby to nowo
wybraną głowę Kościoła w sytuacji nabywcy domu obciążonego umową dożywocia na
rzecz poprzedniego właściciela – dla obu stron to sytuacja niekomfortowa.
Sprawa jest poważana.
Dylan Perry, autor jednego z angielskich blogów religijnych, katolik, który nie
ukrywa swego głębokiego rozczarowania decyzją papieża, zwraca uwagę, że już
teraz część hierarchów twierdzi, że lepiej będzie jeśli Benedykt XVI po 28
lutego na zawsze opuści Rzym [wspominał o tym amerykański watykanista John
Allen Jr]. Perry nie bez racji obawia się, że po tym, gdy Józef Ratzinger uda
się poza bezpieczne mury Watykanu, znajdą się ludzie, którzy będą próbować go
pozwać lub aresztować. Warto pamiętać, że takie usiłowania miały miejsce podczas
oficjalnych wizyt papieża w USA i Wielkiej Brytanii. Głowę państwa chroni
immunitet, ale prawnicy już spekulują czy możliwe byłoby postawienie Benedykta
XVI przed sądem pod zarzutami obejmującymi czas, gdy nie był papieżem, lecz prefektem
Kongregacji Nauki Wiary – chodzi o pomówienia dot. rzekomego krycia afer
pedofilskich, co próbuje się podciągać pod paragrafy i konwencje dotyczące
zbrodni przeciwko ludzkości.
Czy Jego Świątobliwość pozostanie w Rzymie, czy zostanie
zmuszony do opuszczenia Wiecznego Miasta, i tak już zawsze będzie na czyjejś łasce. Nie
jestem prawnikiem i być może moje obawy są na wyrost, ale wiem, że Kościół ma
potężnych wrogów. Ostatnie czego bym chciał, to oglądać byłego papieża gdzieś w
Austrii czy Niemczech oczekującego w areszcie domowym na ekstradycję do
Irlandii lub USA, i którego odwiedzają Tomasz Wołek, Marek Jurek i Misiek
Kamiński. Niech już lepiej będzie więźniem Watykanu.
Jakub Pytel
Jakub Pytel