W
jednym z katolickich czasopism czytam: „W miejscowym opactwie [opactwie westminsterskim] tradycyjnie byli namaszczani i koronowani królowie. Obecnie
opactwo jest we władaniu anglikanów, a koronacjom nie towarzyszy obrzęd
namaszczenia”.
Wprost
przeciwnie! Opactwo westminsterskie jest JEDYNYM miejscem w Europie – i
zaledwie jednym z dwóch w świecie (drugim jest Togo) – w którym wciąż
praktykowany jest nie tylko obrzęd koronacji, ale również namaszczenia
monarchy. I nie dość, że ten ryt został tam zachowany, to jest traktowany… z
wielkim namaszczeniem.
Królowie
Anglii przyjmowali oleje zarówno przed Henrykiem VIII, jak i po nim. Edward VI –
syn Henryka i Joanny Seymour, protestant, został namaszczony tym samym
krzyżmem, co jego ojciec. Wyznająca katolicyzm Maria I – córka Henryka i
Katarzyny Aragońskiej, nakazała posłać po krzyżmo do biskupa Arras, aby nie
przyjmować oleju, który za rządów jej brata pozostawał w rękach wiarołomnych
biskupów i służył do namaszczenia heretyka. Elżbieta I – córka Henryka i Anny
Boleyn, bastardka, której prawo do tronu kwestionowano, nie chcąc wzbudzać
kolejnych wątpliwości dała się koronować i pomazać z całym katolickim łacińskim
ceremoniałem i to podczas Mszy św. (choć najpewniej nie komunikowała, a moment
konsekracji przeczekała modląc w kaplicy św. Edmunda). Nie wiadomo na ile
prawdziwa jest relacja o tym, że Elżbietę brzydził zapach oleju, ale faktem
jest, że na koronację Karola I Stuarta dodano do niego wonności: wyciąg z
kwiatów pomarańczy i róży, cynamon, jaśmin, piżmo, cywet oraz ambrę. Takim
olejem namaszczono również Elżbietę II, co miało miejsce przed z górą 60. laty
właśnie w opactwie westminsterskim (nie był to oczywiście w ścisłym sensie ten
sam olej, którym pomazano Marię I, ale zwyczajowo, dla zachowani ciągłości do
nowego oleju dodaje się odrobinę starego, choćby był zepsuty).
Namaszczenia
dokonuje arcybiskup Canterbury w asyście dziekana Westminsteru. Dziekan w
ampule w kształcie orała zanurza filigranową łyżeczkę (spośród średniowiecznych
klejnotów koronnych jedynie ona przetrwała angielską wojnę domową i rządy
Cromwella), a następnie podaje ją prymasowi, który namaszcza monarchę recytując
stosowne błogosławieństwa. Warto dodać, że ten obrzęd, jako wymagający
rozchylania królewskiej garderoby (mimo, że obecnie nie namaszcza się już
pleców pomiędzy łopatkami, a jedynie „serce”) odbywa się pod dość symboliczną
osłoną baldachimu podtrzymywanego przez czterech kawalerów Orderu Podwiązki.
Tego fragmentu ceremonii nie wolno również filmować ani fotografować – i może
to legło u przyczyn błędnego stwierdzenia autora wspomnianego tekstu, że
„obecnie koronacjom nie towarzyszy obrzęd namaszczenia”.