11.01.2011

Konwersja "biskupa" Ivesa

We wrześniowym numerze miesięcznika Zawsze wierni , w cyklu "Sławni konwertyci" przedstawiłem czytelnikom postać Leviego Sillimana Ivesa, który przed nawróceniem na katolicyzm pełnił posługę "biskupa" w "Protestanckim Kościele Episkopalnym w USA". Myślę, że warto przypomnieć ten tekst właśnie teraz, gdy słyszy się o konwersjach "biskupów" anglikańskich. Zachęcam także do lektury styczniowego numeru "Zw", gdzie prezentuję postać Christophera Dawsona.


Bez perspektyw, ale ze spokojnym sumieniem.


Wydana przed prawie rokiem przez Ojca Świętego Benedykta XVI konstytucja apostolska Anglicanorum cœtibus, w której papież ustanawia prawne i instytucjonalne ramy dla zbiorowych konwersji byłych anglikanów, przewiduje możliwość zachowania części przywilejów przez nawróconych „biskupów” — nawet tych, którzy nie są celibatariuszami. Choć nie mogą przyjąć sakry, to dzięki święceniom kapłańskim będą mogli stać na czele tworzonych na mocy konstytucji ordynariatów lub też pomagać w zarządzaniu nimi, pełniąc zadania wikariuszy generalnych czy — jak to jest nadal w anglikańskiej tradycji i praktyce — archidiakonów. Byli „biskupi” będą także mogli brać udział w posiedzeniach konferencji episkopatów swych krajów, a nawet, za pozwoleniem Stolicy Apostolskiej, używać insygniów biskupich.

Uregulowania te świadczą o wielkoduszności Ojca Świętego, któremu — jak się wydaje — nie zależy na degradacji byłych anglikańskich hierarchów, ale raczej na wykorzystaniu ich autorytetu przy tworzeniu nowych struktur eklezjalnych. I nawet jeśli pojawiają się głosy krytyki ze strony widzących w tym geście próbę zrekompensowania żonatym przywódcom anglokatolickim odebranych splendorów, to trudno z tej hojności czynić zarzut.

Warto jednak zwrócić szczególniejszą uwagę i docenić postawę tych wszystkich hierarchów Wspólnoty Anglikańskiej, którzy w czasach dawniejszych, odrzucając błędy głoszone przez ich organizację religijną, porzucali również ogrom dóbr doczesnych przynależnych ich urzędom. Uznając katolickie Magisterium i nieważność własnych święceń, tracili wysoką pozycję społeczną, związane z nią przywileje i dochody, a potem zasilali szeregi katolickiego laikatu, który — szczególnie w krajach, gdzie protestanci stanowili większość — był jedną z najniższych i powszechnie pogardzanych grup ludności.


Jednym z takich konwertytów był Lewi Silliman Ives, w latach 1831–1852 ordynariusz należącej do „Protestanckiego Kościoła Episkopalnego USA” diecezji Karoliny Północnej. Ives urodził się w Nowym Jorku w 1797 r. jako najstarszy z dziesięciorga dzieci Lewiego i Franciszki Silliman Ives. Jego rodzice byli ludźmi ubogimi, zmuszonymi podróżować w poszukiwaniu pracy. Opuścili Nowy Jork i osiedlili się w nieodległym Turinie, gdzie Lewi senior podjął pracę w tartaku, dzięki której mógł posłać najstarszego syna na naukę do Lowville Academy. Gdy w 1812 r. Stany Zjednoczone, sojusznik napoleońskiej Francji, przystąpiły do wojny przeciwko Wielkiej Brytanii, Ives zaciągnął się do wojska. Po zakończeniu działań wojennych pozostał w szeregach armii, odkładając żołd na swą dalszą edukację. To podczas służby w VI Regimencie Kawalerii milicji stanu Nowy Jork dotarła do niego wiadomość o zgonie ojca, który utonął podczas kąpieli w potoku (istnieją poszlaki pozwalające przypuszczać, że mogła to być śmierć samobójcza).

Wstrząśnięty tragicznym losem rodzica Lewi Silliman Ives przeżył religijne przebudzenie i postanowił zostać prezbiteriańskim pastorem i kaznodzieją. W tym celu rozpoczął studia w Hamilton College w Clinton, gdzie wszedł w środowisko episkopalian i w 1820 r. — jak sam później napisze — pod wpływem lektury podarowanego mu przez przyjaciół Modlitewnika powszechnego [1] podjął decyzję o konwersji do tego „Kościoła”. Kontynuował studia w założonej przez „biskupa” Jana Henryka Hobarta [2] Nowojorskiej Akademii Teologicznej, gdzie poznał Rebekę Hobart, córkę twórcy akademii, którą w 1822 r. pojął za żonę. Wszedł w ten sposób nie tylko do grona najbardziej ustosunkowanych duchownych anglikańskich, ale także do amerykańskiej socjety. Niebawem został ordynowany przez „biskupa” Wilhelma Withe’a, ordynariusza Pensylwanii, najważniejszego spośród episkopalnych hierarchów ówczesnej Ameryki.

Ives przez kilka lat pracował jako rektor filadelfijskiego Trinity Church i nowojorskiego St James Church, a w 1831 r. z rekomendacji Hobarta został wybrany przez konwencję ordynariuszem diecezji Karoliny Północnej. Jednak działalność Lewiego Sillimana Ivesa szybko stała się solą w oku wielu jego protestanckich współwyznawców. Okazało się bowiem, że pewien już swojej pozycji hierarcha zdecydował się wyjść poza własną kastę białych posiadaczy, z nostalgią wspominających czasy angielskiego panowania [3], i rozpocząć misje pośród społecznych nizin i kolorowej ludności. Ponad przebywanie w stołecznym Raleigh przedkładał wiążące się z wieloma niedogodnościami wizytacje, podróżując nawet do najmniejszych i najbardziej oddalonych parafii oraz wspierając tworzenie nowych — także wśród byłych niewolników [4]. Ponadto, wykorzystując napięte relacje między „Protestanckim Kościołem Episkopalnym w USA” a stolicą anglikanizmu w Canterbury oraz jej zależność od brytyjskiej monarchii, z którą jeszcze dwie dekady wcześniej Stany Zjednoczone toczyły „drugą wojną o niepodległość” [5], „biskup” Ives zaczął podnosić te same argumenty, co założyciele ruchu oksfordzkiego w Anglii. I nie poprzestał na dyskutowaniu kwestii relacji pomiędzy tronem a ołtarzem, ale zaczął także głosić traktariańskie tezy o konieczności „katolickiego odrodzenia” we Wspólnocie Anglikańskiej, najpierw w dziedzinie teologii, a z czasem także liturgii i praktyk pobożnościowych. W 1833 r. otworzył w Raleigh szkołę episkopalną, która z czasem przerodziła się w rodzaj seminarium duchownego, kształcącego młodych mężczyzn dotąd zmuszonych do opłacania kosztownych studiów w Nowym Jorku [6]. Oczywiście doktryna wykładana w seminarium była zbieżna z poglądami samego Ivesa, a szkoła szybko, choć nieco na wyrost, zyskała miano „rozsadnika papizmu”.

Wszystko to sprawiło, że Lewi Silliman Ives był coraz częściej oskarżany nie tylko o praktyki liturgiczne niezgodne z Book of Common Prayer, ale także o herezje. Momentem przełomowym była jego wizyta w Richmond, stolicy Wirginii, gdzie miał być kaznodzieją podczas „konsekracji” Jana Johnsa, nowego episkopalnego ordynariusza diecezji wirginijskiej. Kazanie Ivesa o posłudze biskupiej było z ducha tak katolickie i wprost odwołujące się do tez zawartych w Tracts for the Times [7], że spowodowało oficjalne oskarżenie go o głoszenie nauk niezgodnych z doktryną „Kościoła episkopalnego”. Doroczna episkopalna konwencja stanu Wirginia potępiła jego nauki i w ogóle nauki inspirowane traktarianizmem i zażądała tego samego od wspólnot episkopalnych w innych stanach, ale poparcie dla tego projektu uzyskano jedynie w Georgii, Ohio i Main.

W 1840 r. Ives spotkał w Nowym Jorku botanika Henryka Schruma, który opowiedział mu o pięknej dolinie na zachodnich rubieżach diecezji Karoliny Północnej, dokąd powoli docierali osadnicy. Dwa lata później Ives postanowił założyć tam misję, która miała roztoczyć nad nowo przybyłymi opiekę duszpasterską, a wspomnianą dolinę nazwał Valle Crucis — rzekomo ze względu na jej kształt, a nie jako odwołanie do słynnego walijskiego opactwa cystersów zniszczonego przez Henryka VIII. Jednak w ciągu kilku lat w misji powstała szkoła dla chłopców, a następnie seminarium, z czasem przekształcone w coś w rodzaju wspólnoty monastycznej, nazwanej Bractwem Świętego Krzyża.

Valle Crucis stała się corpus delicti hołdowania papistowskim zabobonom przez ordynariusza Karoliny Północnej — pastorzy i seminarzyści nosili sutanny, tytułowali się braćmi, regularnie spotykali się na modlitwach, celebrowali liturgię, praktykowali spowiedź uszną, żyli w celibacie, ślubowali posłuszeństwo przełożonym i oddawali cześć Matce Bożej. Wszystko to zaprowadziło Ivesa przed trybunał episkopalnej Izby Biskupów z oskarżenia o „heterodoksję”. I choć w 1848 r. zapadł w końcu wyrok uniewinniający, zmuszono go do rozwiązania bractwa i podpisania dokumentów, w których zobowiązywał się do niepraktykowania i zakazywania wszelkich praktyk liturgicznych niezgodnych z autoryzowaną przez „Protestancki Kościół Episkopalny w USA” wersją Modlitewnika powszechnego.

W „biskupie” Ivesie, podobnie jak wcześniej i później w wielu innych anglikanach, dojrzewała myśli, że nie sposób budować katolickości organizacji religijnej, której geneza jest z gruntu antykatolicka. Poza tym coraz mocniej trapiły go wątpliwości dotyczące ważności własnych święceń. W końcu zdecydował o nawróceniu. Jesienią 1852 r. wraz z żoną udał się w półroczną podróż po Europie. 22 grudnia wysłał z Rzymu niezwykle emocjonalny list adresowany do członków konwencji „Protestanckiego Kościoła Episkopalnego” Karoliny Północnej z prośbą o zwolnienie z obowiązków w związku z konwersją do Kościoła katolickiego. Cztery dni później, w uroczystość św. Szczepana, Pierwszego Męczennika, papież Pius IX odebrał od Lewiego Sillimana Ivesa wyznanie wiary. Rebeka Ives na konwersję zdecydowała się po kilku kolejnych miesiącach pobytu w Wiecznym Mieście. W 1854 r. oboje wrócili do Stanów Zjednoczonych, jak później napisze Ives, „bez perspektyw, ale ze spokojnym sumieniem”.

Przez kolejne 13 lat Lewi Silliman Ives pędził życie katolickiego laika mocno zaangażowanego w życie Kościoła, skupiając się na pracy charytatywnej i naukowej. Wydał w tym czasie kilka książek, w tym Trials of a Mind in its progress to Catholicism, przypominającą nieco Newmanowską Apologia pro vita sua. Wykładał także retorykę w kolegium Św. Jana (obecnie Fordham University) oraz w nowojorskim kolegium i seminarium Św. Józefa; prowadził wykłady z zakresu teologii dla braci i sióstr zakonnych ze zgromadzeń mających siedziby w Nowym Jorku i okolicach oraz, angażując się w działalność dobroczynną, wspierał Towarzystwo Św. Wincentego a Paulo [8], a także założył organizację o nazwie Catholic Protectory, roztaczającą opiekę nad porzuconymi i zaniedbanymi dziećmi.

Lewi Silliman Ives zmarł w wierze katolickiej 13 października 1867 roku.


L. S. Ives, Trials of a Mind Progress to Catholicism; Letter to His Old Friends [9].


W 1534 roku angielski parlament formalną ustawą zerwał więź, która do tej pory łączyła Kościół Anglii z Kościołem katolickim, całkowicie porzucając wierność wobec Stolicy Piotrowej pod pretekstem, jakoby „Biskupowi Rzymu w Królestwie Anglii nie została dana przez Boga i Pismo św. większa władza niż jakiemukolwiek innemu obcemu biskupowi”.

Gdy podejmowałem tę kwestię, czułem pewnego rodzaju bojaźń, którą trudno mi właściwie wyrazić, szczególnie że dotyczyła sprawy nie tylko — samej w sobie — straszliwie doniosłej, ale także takiej, która ze swej natury musiała w sposób niepodlegający dyskusji określać obowiązki każdego protestanta, który chce być zbawiony; a więc moje obowiązki wobec doczesności i wieczności!

Gdy po raz pierwszy ledwie zerknąłem w tekst samej ustawy, byłem niemało zaskoczony, że ktoś, kto nie pragnął wprowadzić innych w błąd, zastosował zarazem tak dwuznaczne wyrażenia. Nie tylko nakazywał skonfrontować specjalne uprawnienia Biskupa Rzymu z Pismem św. (rozumienie tego tytułu w ścisłym znaczeniu jest samo w sobie zupełnie nieuzasadnione), ale również przebadać ten zaledwie „diecezjalny” tytuł w kwestii roszczeń do powszechnej jurysdykcji. Obecnie tytuł Biskupa Rzymu może katolikowi przywodzić na myśl Następcę Świętego Piotra. Ale rozumiałem, że w ustach protestanta może on raczej odnosić się zaledwie do władzy nad diecezją. W takim wypadku rozszerzenie tej władzy na Anglię, bez wsparcia w Piśmie św., może — co było dla mnie jasne — być piętnowane jako uzurpacja. Bowiem papież, jako biskup zaledwie diecezji rzymskiej, jak skłonny byłem wierzyć, nie mógł rościć sobie prawa do jurysdykcji poza nią, a podobnie jak każdy inny biskup, jest pozbawiony jurysdykcji poza swą własną diecezją. Lecz po krótkiej analizie problemu przekonałem się, że żadne tego rodzaju roszczenie nigdy nie było wysuwane — że żadna tego typu jurysdykcja nigdy nie była wykonywana. Przeciwnie, roszczenia do jurysdykcji na wyspie angielskiej opierały się na roszczeniach do jurysdykcji nad całym Kościołem katolickim, które powierzone zostały Biskupowi Rzymu jako następcy św. Piotra — Rzym stał się z wyroku Opatrzności Bożej Stolicą Apostolską. Tak więc język ustawy [parlamentarnej] niewłaściwie rzecz definiuje, sprawiając, moim zdaniem, że władza nad diecezją, którą Biskup Rzymu, jako biskup, dzierży tak jak wszyscy inni biskupi, jest mylona z najwyższą jurysdykcją, którą, jako Następca Piotra, sprawuje nad wszystkimi pozostałymi. Stąd kwestia podporządkowania sobie Kościoła Anglii przez Henryka [VIII], według mego skromnego osądu, nie powinna być stawiana jako pytanie o to, czy Biskup Rzymu ma władzę w Anglii, ale czy Anglia nie była zobowiązana, jako członek „jednego, świętego, katolickiego i apostolskiego Kościoła”, do podporządkowania się Stolicy Piotrowej w Rzymie, będącej z wyroku Bożej Opatrzności centrum jedności i źródłem jurysdykcji w tym Kościele! Z tak postawionym pytaniem, z drżeniem rąk i sercem pełnym pokory, podszedłem do wielkiej i zawierającej w sobie wszystko, jak mi się wydawało, różnicy pomiędzy protestantyzmem a Kościołem katolickim.

Posiadając władzę pochodzącą od Kościoła Henryka [VIII] i Elżbiety [I], byłem w jakiś sposób zobowiązany do spojrzenia na tę sprawę jako wyrażającą się w roszczeniu duchowej supremacji monarchy, zestawionym z roszczeniem duchowego zwierzchnictwa Stolicy św. Piotra w osobie Biskupa Rzymu.


List L. S. Ivesa do Konwencji PECUSA diecezji North Carolina [10].

Rzym, 22 grudnia 1852 r.

Do Konwencji
Protestanckiego Kościoła Episkopalnego
w diecezji Karoliny Północnej

Drodzy Bracia!
Przynajmniej niektórzy z was wiedzą, że od lat wątpię o ważności mej posługi jako biskupa, co zadręcza mój umysł i bardzo osłabia moją aktywność. Był czas, to prawda, gdy pojawiły się okoliczności, które oddaliły te wątpliwości i dały memu umysłowi chwilową ulgę. Lecz nie trwało to długo. Mimo mego postanowienia dotyczącego rezygnacji z lektury i używania katolickich ksiąg; mimo gorliwych modlitw i próśb, by Bóg chronił mój umysł przed wzbudzającym niepokój wpływem katolickiej prawdy i mimo publicznych i prywatnych zapewnień i deklaracji, które — w chwilach, gdy oddalało się ode mnie zwątpienie — składałem szczerze i które miały chronić mnie przed podejrzeniami i zwrócić mi niemal utracone zaufanie mojej diecezji; mimo tych wszystkich i wielu innych względów, które stanęły przede mną jako nieunikniona konsekwencja boleści ogarniających mój umysł jako skutek podążania przez niego ścieżkami, na które kierowały go moje wątpliwości, wracały one znów z większą, niemal przytłaczającą mocą, doprowadzając mnie niekiedy do granic obłędu. Targany niepewnością, pragnąłem zażyć czasowego odpoczynku od obowiązków stających się dla mnie przyczyną niepokoju i postanowiłem towarzyszyć pani Ives, której zdrowie wymagało zmiany klimatu, w krótkim pobycie zagranicą. Ale oddalenie nie przyniosło mi ulgi. Więcej, niepewność przerodziła się w przekonanie tak jasne i pewne, że bez gwałtu na sumieniu, honorze i wszystkich powinnościach wobec Boga i Jego Kościoła nie mogę dłużej pozostawać na zajmowanym stanowisku.

Zostałem przeto wezwany do złożenia ofiary z siebie, wobec której wszystkie inne ofiary mego życia są mniej niż niczym — zostałem wezwany do zerwania więzi, które umacniały się przez całe lata miłości i wyrozumiałości; które związały mnie z wieloma z Was jak Dawida z Jonatanem, sprawiając, że moje serce krwawi tak, jak ręce piszące te słowa, zrywające wszelkie duszpasterskie relacje między nami i przekazujące wam wieść, że niniejszym składam przed Wami mój urząd biskupa Karoliny Północnej, a ponadto, że jestem zdecydowany poddać się władzy Kościoła katolickiego.
Dodatkowo (moje uczucia pozwalają mi tylko to powiedzieć), ponieważ akt ten był wcześniejszy niż moja własna świadoma refleksja i o kilka miesięcy wyprzedza koniec urlopu, o który prosiłem i na który tak szybko otrzymałem od Was zaliczkę na poczet wynagrodzenia, niniejszym zrzekam się wszelkich roszczeń do niego i potwierdzam moje zobowiązane do powrotu na Wasze wezwanie, które może być mi przedstawione po 22 grudnia bieżącego roku.

Nie przestając żywić ku Wam uczuć miłości i szacunku, proszę Was o pozwolenie nazywania się nadal waszym wiernym przyjacielem.


Przypisy: [1] Modlitewnik powszechny (ang. The Book of Common Prayer) — księga liturgiczna „Kościoła Anglii” oraz innych organizacji religijnych odwołujących się do tradycji anglikańskiej; [2] Jan Henryk Hobart (1775–1830) wyznawał poglądy anglokatolickie jeszcze zanim powstał ruch oksfordzki. Ta wcześniejsza myśl anglokatolicka podkreślała wprawdzie ciągłość z Kościołem przedreformacyjnym, ale była zdecydowanie przeciwna niektórych „rzymskim” doktrynom religijnym (przeistoczenie, kult maryjny). Uczelnia założona przez Hobarta stała się później centrum amerykańskiego traktarianizmu; [3] „Kościół episkopalny” jako część Wspólnoty Anglikańskiej często był oskarżany — po części słusznie — o proangielskie sympatie; [4] Ives wydał nawet ilustrowany katechizm przeznaczony specjalnie dla niepiśmiennej ludności murzyńskiej; [5] „Druga wojna o niepodległość” — wojna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią, która wybuchła w 1812 r. i trwała do początków 1815 r. Wojnę rozpoczęła amerykańska deklaracja z 18 czerwca 1812 r., a formalnie zakończył ją traktat gandawski zawarty 24 grudnia 1814 r. (choć ostatnia bitwa została stoczona pod Nowym Orleanem 8 stycznia 1815 r.). USA do wojny przystąpiły jako sojusznik napoleońskiej Francji. Głównym teatrem działań wojennych było pogranicze amerykańsko-kanadyjskie; [6] Budowę seminarium ordynariusz Karoliny Północnej zadedykował pamięci swego jedynego syna Jana Henryka, który w tym samym roku zmarł podczas podróży do Nowego Jorku; [7] Tracts for the Times — rozprawy teologiczne publikowane przez najważniejszych uczestników ruchu oksfordzkiego. Większość z nich wyszła spod pióra Jana Henryka Newmana, późniejszego katolickiego kardynała. Autorzy podkreślali w nich konieczność zachowania depozytu wiary apostolskiej, odnowę pobożności liturgicznej oraz podkreślali katolicką, a nie protestancką tożsamość „Kościoła Anglii”; [8] Członkom tego towarzystwa zadedykował swą książkę pt. Church and State Charities, w której omawia rolę Kościoła w dziedzinie opieki charytatywnej na przestrzeni dziejów; [9] Trials of a Mind Progress to Catholicism; Letter to His Old Friends, L. Silliman Ives, late bishop of Protestant Episcopal Church in North Carolina, Boston 1854; [10] Treść listu L. Sillimana Ivesa pochodzi z przygotowanego w 1853 r. Oświadczenia nt. trudności, które nastąpiły w relacjach pomiędzy diecezją Karoliny Północnej a dr. Ivesem, do niedawna biskupem wspomnianej diecezji (Statement of the Difficulties between the Diocese of North Carolina and Dr. Ives, lately Bishop of Said Diocese).