26.04.2009

Minaret.

Gdy 21 wrzesnia pisałem post o wrażeniach z pobytu w Scunthorphe zatytułowany „Kominy to, czy minarety?” nie przeczuwałem, że niedługo podobne pytanie będę mógł zadać sobie w Poznaniu.

Władze miasta zaprosiły niejaką Joannę Rajkowską, artystkę, autorkę palmy na warszawskim rondzie de Gaulle’a, by również w naszym mieście zrealizowała „duży projekt”. Okazuje się, że ma to być przeróbka starego fabrycznego komina właśnie na minaret.


Poznańska Gazeta Aborcza pisze, iż „Muzułmański minaret ma być – obok katedry na Ostrowie Tumskim i dawnej synagogi przy Wronieckiej – ostatnim wierzchołkiem trójkąta, w którym spotkają się trzy kultury i religie”. Zastanawiam się o jakim spotkaniu tu mowa?

Gdy Arcybiskupem Poznańskim został Stanisław Gądecki, specjalista od dialogu z Żydami to, by mógł realizować swoje hobby stworzono specjalną fundację COEXIST i reanimowano poznańską Gminę (większośc Żydów wyjechała z Poznania do Niemiec w 1919r.). Czy ktoś zamierza teraz sprowadzić do Poznania muzułmanów? O ile wiem, to jest tu nieliczna grupa studentów podzielających wiarę proroka z pustyni. Są jednak tak mało ekumeniczni, że swego czasu ABW w obawie o bezpieczeństwo mieszkańców grodu Lecha wydaliła ich jemeńskiego imama. Ahmed Ammar okazał się być członkiem siatki muzułmańskich ekstremistów.

Stawianie takiego minaretu ma sens o tyle, że może zadziała jak ostrzeżenie.