13.01.2009

Missa bostoniana.

Dies domini. Chrzest Pański. Nie mam możliwości dotrzeć dziś do jakiegokolwiek katolickiego kościoła, w którym celebrowana byłaby Najświętsza Ofiara w starym rycie. Blisko domu mego brata odprawia się "polska" Msza, ale skoro taką mam w kraju, to pójdę na "angielską". Mam jednak obawy, bo o ile polski ksiądz jest wierzący (przynajmniej tak wynika z jego kazań), to o wielu angielskich kapłanach z takim zdecydowaniem już tego powiedzieć nie można. W Wielkiej Brytanii ze względu na kondycję kleru nigdy nie ma absolutnej pewności, czy zostały wypełnione wszystkie warunki potrzebne do tego, by Najświętsza Ofiara została złożona. Oczywiście jest to tylko moje subiektywne wrażenie, ale po tym, co dzieje się w trakcie liturgii, człowiek może zwątpić. Podobno jednak tutaj, w Bostonie, nie jest źle i jedynie koncelebra kościelnego może mi przeszkadzać. Zobaczymy. Postaram się zdobyć jakieś informacje dotyczące historii parafii, o której wiem tylko tyle, że niegdyś tworzyli ją niemal wyłącznie Irlandczycy.

---*---

Dziś już pisać nie będę, jutro z całą pewnością nie znajdę czasu, a we wtorek wracam do Polski. Żegnam się więc z blogiem na jakiś czas, a jeśli coś umieszczę, to tylko w ramach "remanentów".

____
foto: Boston, St Mary's Catholic Church.