(W związku z liturgicznym wspomnieniem św. Franciszka Salezego i Międzynarodowym Dniem Środków Masowego Przykazu przypominam tekst o Ludwiku Veuillot'cie. Napisałem go kilka lat temu dla portalu kosciol.pl.)
Ludwik Veuillot - katolik, dziennikarz, prorok.
Ubiegła niedziela z
ustanowienia Episkopatu Polski obchodzona była jako Dzień Środków Społecznego
Przekazu. Warto przy tej okazji przypomnieć postać Ludwika Veuillota
(1813-1883), katolickiego dziennikarza i literata nazwanego przez Vittoria
Messoriego „pierwszym laikiem czasów nowożytnych”, a którego św. Pius X w
specjalnym breve zaproponował jako wzór dla wszystkich świeckich
chrześcijan.
Ludwik Veuillot urodził
się 11 października 1813 r. w Boynes w rodzinie ubogiego szewca. W wieku
trzynastu lat porzucił naukę by zarabiać na życie. Na służbie u paryskiego
adwokata zaczął redagować pierwsze teksty literackie. W roku 1830 był już
współpracownikiem kilku dzienników, a w dwa lata później, jako
dziewiętnastolatek(!), objął stanowisko redaktora naczelnego rządowej gazety „Mémorial Dordogne”.
W 1837 r. wyjechał na rok do Rzymu. Pobyt w Wiecznym Mieście miał decydujący wpływ na jego poglądy i całe dalsze życie. To w tym czasie ukształtowały się jego przekonania polityczne i religijne. W kolejnych latach opublikował kilka prac o tematyce katolickiej: Les Pelerinages de Suisse (1838), Rome et Lorette (1841), L'Honnete Femme (1844), a także Les libres penseurs (1848) – broszurę skierowaną przeciwko masonerii.
Jednak dziełem życia
Veuillota było pismo „L’Univers”,
dziennik francuskich katolików, z którym podjął współpracę w 1843 r. Dał się
wtedy poznać, jako człowiek utalentowany, niezwykle pracowity oraz zdecydowany
i konsekwentny. W 1844 r. otrzymał nawet wyrok miesiąca więzienia za wzięcie w
obronę opata Combalot publicznie krytykującego próby pozbawienia Kościoła
wpływu na szkolnictwo. „Zobaczycie,
zobaczycie, do czego doprowadzi opróżnianie klasztorów, aby w nich zrobić
koszary, proponowanie młodym ideału nie mnicha, lecz wojskowego” – z
profetyczną pewnością przestrzegał tych, którzy usuwali zgromadzenia zakonne i
likwidowali szkoły katolickie. W 1848 r. objął stanowisko redaktora naczelnego „L’Univers”. Gazeta, której dewiza
brzmiała „Catholiques avant tout”
stała się pod jego kierownictwem wpływowym i potężnym organem prasowym. Dość
powiedzieć, że to Veuillotowi papież Pius IX powierzył misję bronienia – za
pomocą słowa drukowanego – praw katolików we Francji.
W trudnym czasie
konfliktów państwa i Kościoła Veuillot udzielił wsparcia Komitetowi Wyborczemu
zorganizowanemu przez Karola de Montalemberta. W sierpniu 1846 roku „L'Univers”
organizując zmasowaną kampanię prasową na prowincji walnie przyczynił się do
wyboru 146 katolickich posłów do parlamentu. Jednak z upływem czasu, w imię
swych ultramontanistycznych przekonań przeciwstawił się liberałom, z których
poglądami coraz bardziej identyfikował się de Montalambert. Nawet niektórzy
prałaci, również biskup Orleanu Feliks Dupanloup, krytykowali jego
nieprzejednanie i gwałtowność wystąpień. Ton prezentowany przez „L'Univers” określali jako niestosowny
w przypadku sporów religijnych. Jednak z pomocą Veuillotowi przyszedł papież
sprzeciwiający się próbom uciszenia go.
Literat uważany za
moralistę nie stronił od grzeszników, których dopuszczał do grona najbliższych
przyjaciół. Gorszącym się mówił: „Skrucha
jest darem Bożym. Mnie wystarcza, że choć grzeszą, to jednak nie sądzą, iż
czynią dobrze i że są niewinni. Kiedy grzesznik, nawet niepoprawny, nie stara
się usprawiedliwiać, jakże jest wielki i mądry! Według mnie jest już na drodze
do zbawienia”. Ernest Hello powie o nim później: „Dla grzeszników Veuillot miał tylko
pobłażanie. Dla nauczycieli grzechu był straszny. Był pełen miłosierdzia i
solidarności dla słabości ludzkiej, która ulega złu. Oburzała go jednak
przewrotność tych, którzy nie tylko czynią zło, ale wręcz je gloryfikują.
Popełnione przez ludzi błędy gotów był zawsze wybaczyć i zapomnieć. Natomiast
apologia wad i uznawanie ich za cnoty doprowadzały go do szału”. Sam Veuillot,
przeprowadzając na co dzień wnikliwą analizę ówczesnych „szlachetnych” i
postępowych nurtów kultury antychrześcijańskiej – moralności laickiej,
pragnienia pełnej wolności, sprawiedliwości i równości społecznej, powszechnej
miłości i ubóstwienia nauki – wyprowadził proroczy wniosek, że wprowadzone w
życie zamienią się w swoje przeciwieństwa sprowadzając na ludzkość ogrom
nieszczęść, i że prawdziwy postęp może mieć na imię tylko Jezus Chrystus.
Zamach stanu Ludwika
Napoleona Bonaparte i ustanowienie Drugiego Cesarstwa Veuillot przyjął z
nadzieją, żywił bowiem przekonanie, że nowy reżim będzie sprzymierzeńcem
religii. Jego dziennik nie został więc zamknięty po ogłoszeniu w lutym 1852 r.
praw ograniczających wolność prasy. Jednak „L'Univers” stawał się coraz bardziej krytyczny wobec
wewnętrznej polityki władz, a w sposób zdecydowany przeciwstawiał się polityce
rządu wobec kwestii włoskiej. Wraz z wypowiedzeniem wojny Austrii w maju 1859
r., co stanowiło faktyczne wsparcie dla zwolenników zjednoczenia Italii,
dziennik stał się obrońcą Stolicy Świętej. „L'Univers” drukuje encyklikę Piusa IX Nullis certe
poddającą krytyce przemiany polityczne zachodzące na półwyspie apenińskim i
upatrującą w nich niebezpieczeństwa dla władzy papieża i Państwa Kościelnego. W
styczniu 1860 r. dziennik otrzymał zakaz publikacji. Wobec tego Veuillot
prezentował swoje poglądy ogłaszając drukiem wywołującą skandal książkę Le
Parfum de Rome. To wtedy Baudelair (jego przyjaciel, który na łożu śmierci
pojednał się z Kościołem) napisał: „Veuillot
jest takim chamem i takim wrogiem sztuki, że można powiedzieć o nim, iż cała
demokracja świata skryła się w jego łonie”.
Dziennik może
ponownie ukazywać się od 1867 r. Z żarliwością opowiada się za ogłoszeniem
dogmatu o nieomylności papieża w sprawach wiary i moralności, co stanie się w
1870 r. w trakcie I Soboru Watykańskiego. Veuillot stawił wtedy czoła wyjątkowo
zjadliwym atakom prasy liberalnej. Jego nieprzejednanie i konsekwencja zjednały
dziennikowi wielu sympatyków. Pisane z pasją artykuły stały się szczególnie
popularne wśród niższego, ultramontanistycznego duchowieństwa, a także pośród
przeciwników liberalnych nowinek. Jego duchowy autorytet porównywany był wtedy
z autorytetem biskupów.
W przegranej wojnie z
Prusami i porażce Napoleona III pod Sedanem w 1870 r. Veuillot widzi karę Bożą.
Nowy reżim nie poważa się zamknąć dziennika, a ten znów podejmuje ataki
przeciwko włoskiej monarchii i bismarckowskiemu Kulturkampfowi.
Wkrótce jednak
przedwcześnie zestarzały i chory Veuillot przekazał kierownictwo gazety w ręce
swego brata Eugeniusza, a sam kontynuował publikację książek, których treść
znajdowała źródło w jego religijnych i politycznych przekonaniach: Paris
pendant les deux sieges, Rome pendant le Concile, oraz Les Odeurs de
Paris. W tej ostatniej pisarz ukazał pogański Paryż i jego „odór”
przeciwstawiając mu „powab” miasta chrześcijańskiego, jakie mógł zobaczyć
podczas swego pobytu w Rzymie.
Coraz bardziej
schorowany dziennikarz, jak zanotował Claudel, „nie nosi już miecza, ale różaniec”. Umierający Veuillot, oślepły
i sparaliżowany, mówił: „Pociechą
chrześcijanina jest wiedzieć, że można widzieć Niebo także bez oczu i dotrzeć
tam nawet bez nóg”.
Jakub Pytel